Z dwojga zakochanych w sobie bez reszty ludzi, staliśmy się dla siebie tak cholernie obcy, staliśmy się dla siebie wzajemnie koszmarami, potworami. Z tym, że fala nienawiści, jaka mnie ogarnęła kilka miesięcy temu już minęła, jesteś mi na ten moment (nie wierzę, ale to najszersza prawda) obojętny. Mawiają, że obojętność to przeciwieństwo miłości. To dobrze.
Brakuje mi tego uczucia, gdy kładłam się spać myśląc o Tobie, śniłam o Tobie, wstawałam a Ty nadal siedziałeś w mojej głowie. Marzyłam o kolejnym spotkaniu z Tobą, chociaż wiedziałam, że na dłuższą metę to nie ma sensu. Ale tak cholernie byłam wpatrzona w Ciebie, w ten Twój piegowaty ryjek, tak że jak teraz widzę u kogokolwiek piegi, to się uśmiecham. Myślałam baaaardzo długo i już wiem, że brakuje mi uczucia, wpatrzenia w kogoś bez reszty. Nie brakuje mi Ciebie.
Pluję sobie w mordę, że zapomniałam o Tobie. Kochałam to uczucie, które mną rządziło. Ale kochałam tylko to uczucie, ale już nie Ciebie. To musiało się skończyć, lepiej późno niż wcale. Obiecałam sobie, że już nigdy się tak nie przywiążę i nie zaangażuję. Może nie do końca wypełniłam obietnicę, ale jestem teraz dużo silniejsza i odporniejsza w porównaniu z czasami, gdy się spotykaliśmy i rozstawaliśmy. Jednak sądziłam, że tylko Ty umiesz tak krzywdzić, myliłam się, bo nie jesteś jedynym mistrzem w tym. Dziękuję, że nauczyłeś mnie życia razem i osobno na najgorszych warunkach, TWOICH WARUNKACH, które są teraz dla mnie jak szczepionka. Na Twoje warunki przystałam i czułam się źle, ale już nigdy więcej takim warunkom nie ulegnę.
Patrzę na to zdjęcie i tak naprawdę, jak przeglądałam te wszystkie nasze wspólne zdjęcia, za każdym razem jakaś łezka pociekła. Teraz nie mogę uwierzyć, że te oczy wpatrzone nawzajem w siebie na zdjęciu, teraz po prawie czterech latach nie mogą patrzeć na siebie, a nawet w tym samym kierunku.. W Twoich oczach było coś magicznego, ale ta magia została tylko na zdjęciu, a te oczy zmieniły się nie do poznania. Tamten A. zniknął. Może to lepiej dla mnie?
Z Tobą byłam sama. Nawet jak byłeś obok, ja nadal byłam sama. Odeszłam od myśli o Tobie, od Ciebie, by nie być samą, by być szczęśliwa z kimś innym. A jednak dalej jestem sama. Nic się nie zmieniło. Prócz tego, że Ty milczysz, a ja nawet nie chcę byś się odezwał, bo możesz wszystko zepsuć.
P.S. Odwagę, by wstawić to zdjęcie znalazłam dopiero teraz, a chciałam zrobić to od początku istnienia tego bloga. Teraz już mogę bez wyrzutów to zrobić, bo mam gdzieś, to co powie on lub ktokolwiek inny jeżeli jakimś cudem znajdzie ten fbl.
Zdjęcie z 26.12.2006 r.