Urosło jej się od tego czasu, urosło. Skajową kocimiętkę gryzie.
+ nie jestem pewna co do kolorów zdjęcia, bo mi coś monitor nie gra. Muszę jak najszybciej to naprawić.
Mam bardzo dziwny humor. Chciałabym, żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce. I żeby świat był dobry, a nie każdy mówił jak mu źle. Mam już powyżej uszu uśmiechania się, słuchania i pocieszania. Czasami mnie to przerasta. Dziś mnie to przerasta. A co by było, gdyby bezproblemowa Nat stała się nagle pesymistką? I nie, nie marudziła w sposób dla niej charakterystyczny, ale smęciłaby wręcz. Ciągnęła za sobą nogi i jęczała jak jej jest źle? Meksyk. Żałuje, że świat nie ma przycisku "STOP" i nie mogę sobie go nacisnąć, wykrzyczeć się, wypłakać i włączyć go na nowo. Być znów empatyczna i entuzjastyczna- bezproblemowa. Do tego przechodzę konflikt tragiczny ambicji i lenistwa. I jak tu pracować z takim słomianym zapałem?! No i przydałyby się jeszcze ciepłe, słonecznie dni (bo ewidentnie brakuje mi endorfiny), DŁUGIE, ciepłe, letnie wieczory, zapas Michaelów z biedronki przynajmniej na rok, leżenia na plaży, trawie, gdziekolwiek do późnego wieczora (tylko żeby komarów też nie było i zbędnego robactwa), kąpania się w jeziorze i morzu, śmiania się całymi dniami z byle głupot, śpiwania na środku drogi, objadania się czym popadnie, głowienia się co zrobić z puszkami. Udawania obcokrajowców czy robienia z siebie totalnych kretynów, w miejscu, w którym prawdopodobnie drugi razu już nie będziesz. Chce mieć znów okazję do napisania "TU BYŁAM". Chcę mieć kogo przytulić. Chce już swoje 18 urodziny. Chce się bawić i nie przejmować niczym. CHCĘ WAKACJE. Albo lepiej. Chcę dostać od życia 2 tygodnie wolnego. Od tak. Żebym mogła wyjechać do San Francisco, dostać nielimitowaną kartę kredytową i robić te dwa tygodnie na co tylko miałabym ochotę. Bez ograniczeń, bez zakazów i nakazów. Tylko dwa tygodnie, czy to naprawdę tak dużo? I skoro już się żalę to dorzucę jeszcze, że zaczynam tęsknić za Tarnowem. Za nocnymi partyjkami złodzieja w Basteji. Za budzeniem się za piętnaście 7 (mając na 7 do szkoły) i wmawianie sobie "ah, jeszcze mam tyle czasu"... Za dziewczynami, bo przez te moje dojazdy kontakt strasznie nam sie osłabił i powoli staję się czymś w rodzaju odludka. NIE CHCĘ BYĆ ODLUTKIEM. Nie cierpie samotności i braku towarzystwa. Im więcej fajnych ludzi, tym lepiej. Gnieździ się we mnie poczucie winy, że marnuję swój cenny czas. Nie wiem co powinnam robić, żeby go nie marnować tak jak go marnuję jeśli go w jakikolwiek sposób marnuję... Chyba popadam w jesienną depresję. Ale czasami jest poprostu źle. I będzie lepiej, prawda?
Za wylane uczucia powyżej przepraszam, ale to wszystko przez GRZYBA i zapach zgniłych JAJEK, który musiałam dziś przez głupie 3h wdychać. POOR NATI.
Najgorzej jest wieczorami, gdy siadasz na łóżku i czujesz, że tak na serio nie masz nic.
Użytkownik dice
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.