photoblog.pl
Załóż konto

 

Witajcie.
Jestem tutaj aby zrobić porządek ze swoim wyglądem i mieć kontrolę nad tym co jem i ile.
Napiszę troszkę o mnie aby moje postępowanie było bardziej zrozumiałe.

Mam 21 lat.
Za sobą dwa szpitale psychiatryczne, wieczorówkę, niezdaną maturę.
Za miesiąc mam poprawkę z matmy i aktualnie jeszcze robię prawo jazdy.

Jestem zdiagnozowana z osobowością Borderline i niezdiagnozowana z zaburzeniem odżywiania.

W gimnazjum schudłam w miarę zdrowo z 75 do 55 kilogramów w pół roku.

Potem zaczęłam się głodzić, objadać, przeczyszczać, maniakalnie ćwiczyć.


Dwa lata temu w lutym poznałam mężczyznę którego pokochałam i z którym robiłam to czego nigdy dotąd.
Podczas związku z Nim zawaliłam szkołę, odwiedziłam dwa psychiatryki.
Zrywaliśmy i schodziliśmy się kilkadziesiąt razy.
"Dzięki" niemu zaczęłam ćpać.


Jednak przez moim pierwszym związkiem wmawiano mi, że mam depresję

ale w końcu zostałam poprawnie zdiagnozowana w drugim szpitalu w którym byłam dwa miesiące.

W sumie reszta o mnie wyjdzie podczas (mam nadzieję) regularnych wpisów.

Przez dwa lata moja waga wahała się 52-56 kilogramów.
Raz jem za dużo i przeczyszczam się innym razem za mało lub w miarę zdrowo.
Nigdy nie udało mi się skończyć diety którą sobie zaplanowałam.

Moim celem to waga poniżej 51 kilogramów ale bardziej zależy mi na wymiarach.

Po zdanej poprawce planuję pracę w niedługo wybudowanym centrum handlowym

i do tego czasu chce wyglądać lepiej niż nigdy dotąd.
Za rok planuję napisać rozszerzony polski tak aby przyjęli mnie na moje wymarzone studia.

 

Zaczynam dietę Skinny Pink Diet trwającą 30 dni.

Minimum 1.5 l wody dziennie (w tym z cytryną), dopuszczam energetyki bez cukru i kawę z odrobiną mleka.
Ćwiczenia każdego dnia minimum 30 minut.

Wybaczcie za wypracowanie ale nie dało się tego bardziej streścić.
Przyjmiecie mnie do siebie?
Chcę aby to był dla mnie trochę taki pamiętnik..

Dodane 23 LIPCA 2018
205
andifeel Te diety nie pomagają, wierz mi, tylko pogorszą Twój stan. Psychiczny i fizyczny. Przechodziłam przez to w każdy możliwy sposób, od przeczyszczania po jedzenie wacików i właśnie tego typu diety, aż w końcu przestałam jeść całkiem. Od zaawansowanej bulimii po anoreksję i depresję. I co mi pozostało? Wadliwe serce, połamane/starte zęby, nadżerki układu pokarmowego, zaburzenia gospodarki wodnej ciała, nie wspominając o tym co stało się z moją głową. 'Dietę' typu skinny pink nie można nazwać nawet dietą, to jest po prostu GŁODÓWKA. Wiem, że gdy zapytam czy jesteś pewna, że tego chcesz, to bez wahania odpowiesz, że tak, ale naprawdę, zastanów się czy to jest gra warta świeczki, zwłaszcza po tym co przeszłaś, co przechodzisz. Wiem też, że możesz uznać, że co ja tam wiem, bo jestem teraz gruba i mam nadwagę, więc co taka tłusta świnia może wiedzieć, prawda? Nie pokażę Ci moich starych wpisów, bo ich już nie ma, ale będąc tu ostatnie lata przechodziłam piekło opisując to wszystko tutaj dzień po dniu. To był największy i najdłuższy koszmar mojego życia. I dopiero w maju tego roku zdecydowałam się całkowicie zmienić styl życia, choć ''wyleczyłam się'' już wcześniej. Nie chodzi tylko o to, żeby schudnąć (szczególnie na chwilę), ale też o to, żeby wprowadzić w życie zdrowy nawyk. Możesz poczytać moje wpisy, których na razie jest niewiele i zobaczyć jak marne są efekty. Chudnę tygodniowo około pół kilograma, bo kilogram byłby szaleństwem. Jem 5 posiłków dzien
24/07/2018 11:41:49
andifeel + w miarę możliwości ćwiczę, kiedy mogę. Przyjmuję suplementy (choć nie każdy to podziela). W każdym razie zdecydowałam się na coś takiego i uwierz mi, że głowa jest spokojna, ciało w najlepszym porządku, a każdy, nawet mały postęp cieszy. I co najważniejsze nauczyłam się nie wchodzić na wagę co dwie godziny i nie płakać, że przytyłam 0.1 kilograma po obiedzie.
Podsumowując - zmieniony styl życia całkowicie, inne ciało, inny duch, inna głowa. Szczęście.
Właśnie. Odpowiedz sobie czym jest szczęście? Czy aby na pewno jest nim zrzucenie jak największej liczby kilogramów w jak najkrótszym czasie? Wiem, że możesz mi powiedzieć, że nie doprowadzisz się do skrajnego stanu. Też tak mówiłam. Zaczęło się od zrzucenia 5 kilogramów. Z 56 na 51, później na 45. Aż w końcu przez moją manię postawiłam sobie za cel 35 kilogramów. Domyśl się co musiało się stać, żebym przerwała to szaleństwo.
Nie mniej jednak przyjmuję Cię, przynajmniej w swoje progi, więc...
(Jeśli poczujesz potrzebę z kimś porozmawiać, będziesz potrzebowała pomocy... jestem. Naprawdę, to nie musi tak wyglądać...) Witaj wśród Nas.
24/07/2018 11:46:04
Junior diaboluss Dziękuję za tak rozbudowaną odpowiedź i przyjęcie mnie do Was.
Widzę że obie naprawdę dużo przeszłyśmy..
31/07/2018 10:54:00