Autodestrukcja.
Kolejne słowo, które dobrze mnie opisuje.
I myślę, że nie tylko mnie.
To dziwne, że przyspieszanie własnej śmierci potrafi sprawiać przyjemność.
Tak samo jak przyjemność może sprawiać ból, który dla mnie osobiście jest pokonywaniem własnych słabości.
(Od razu mówię - nie tnę się.)
Nie jestem normalna i w pełni zdaję sobie z tego sprawę.
Mam swoje odchyły, może jestem trochę masochistą.
Trudno.