założyłam tindera. jakoś zawsze kojarzyło mi się to z upadkiem społeczeństwa. teraz siedzę i klikam lajki chłopakom, którzy choć trochę przypominają mi takiego jednego. dziwne, ostatnio wszędzie go widzę. wszyscy są do niego podobni. może powinnam iść się leczyć. chyba raczej na pewno. może ktoś w końcu wybije mi z głowy głupie pomysły na krótką podróż w nieznane albo wbije mi do głowy trochę rozumu i motywacji do życia. trochę AMBICJI. co to w ogóle jest...? nie wezmę udziału w wyborach, bo nie chciałam wracać do domu i konfrontować się z mamą i jej racjonalizmem. zostanę tutaj i jeszcze trochę pobabram się w swojej rozpaczy, a potem się zobaczy co dalej.