dobra, chwalę się moim brakiem uzdolnień plastycznych, nieważne.
pierwszy tydzień za mną, a ja czuję jakby minął wrzesień. i ten w-f w czwartki na SIÓDMĄ. koszmar. ale nie będę jęczeć, narzekać, buntować się etc. nic z tych rzeczy. po prostu wspomnę raz czy dwa, że to nie jest zbyt pozytywna rzecz i dalej będę wstawać o 5.30.
znów rozpisuję się o głupotach.
miałam niezwykłe korepetycje z panem AG, który okazał się być znajomym Rzeźnika od piwa. nie ma to jak się dowiedzieć ile potrafi wypić twój nauczyciel.
ogólnie, pozytywny człowiek, rozgadany, wyluzowany i potrafi uczyć. tyle, że udowodnił mi, że moja znajomość fizyki na ten moment jest dobra, ale tylko w tym, co przerobiłam. co do reszty, ZWŁASZCZA poziomu rozszerzonego, jestem w ciemnej dupie. albo w lesie jak on to dyplomatycznie ujął.
kurczę, boję się. ja się nie wyrobię z rozszerzeniem, choćbym stanęła na uszach. i to nie dlatego, że jestem ciemna, tylko, że mam za dużo na głowie. musiałabym pracować cały pierwszy semestr hardcore'owo nad chemią, wosem, niemieckim i do tego podwójną fizyką. i chciałabym bardzo udowodnić moronom wokół mnie, a tym bardziej sobie, że potrafię... tylko teraz sama nie wiem czy to prawda. po prostu nie wiem czy chcę próbować bez sensu zdawać rozszerzenie i mieć na sobie ten pierdolony stres jakby mi nie poszło.
mój charakter i piekielne ambicje mówią "daj popalić wszystkim", a mój rozum "wstrzymaj się i nie przesadzaj". i jestem w kropce.
tak, musiałam to gdzieś napisać, dziękuję.
w czwartek koncert. Kings of Leon, U2 i Lenny Kravitz na przestrzale mojego wycia <3
dobranoc, sunshines. będę się odzywać. eventually xoxo
Lisa
I wish that I can fly into the sky so very high
just like a dragonfly