Tak wiele rzeczy mnie przytłacza, tak wiele nie wyjaśnionych rzeczy, tak wiele niedokończonych spraw które nie będą już miały happy endu. Czasem żałuje tego wszystkiego co się wydarzyło. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas, pójść inną drogą, inaczej spojrzeć na niektóre sprawy i być wtedy taka jak teraz. Wiem że już nic nie zmienię choć serce nie pozwala mi się poddać. Coś w głębi mnie wciąż wierzy lecz ta wiara zabija mnie od środka. Nie mogę zapomnieć... nie mogę znów żyć normalnie ... nie potrafię już patrzeć na świat tak jak kiedyś. Pod maską uśmiechu kryje miliony wylanych łez. Są takie chwile których nawet wieczność nie potrafi wymazać, są takie osoby których nie potrafi się zapomnieć. Przepraszam tych wszystkich których kiedykolwiek zraniłam a zwłaszcza te kilka osób które teraz ranie. Wiem że nie jestem idealna i przepraszam z tego powodu. Chciałabym być tą osobą za którą mnie bierzecie. Chyba dopiero teraz zrozumiałam co się dla mnie liczy. Czemu musiałam wyrządzić tak wiele krzywdy żeby zamknięta wśród czterech ścian, godzinami patrząca w pustkę zrozumieć czego pragnę. Wiem że straciłam już to na zawsze. Nigdy nie odzyskam mojego największego skarbu, a jednocześnie celu i sensu swojego życia. Już nigdy nie będzie tak jak było... może już nigdy nie będzie choć w jednym procencie tak pięknie. Wiem że to już koniec. To koniec pewnego rozdziału, lecz ja wciąż nie potrafię postawić ostatniej kropki i przejść dalej. Tak wiem minie trochę czasu i to przejdzie, ale teraz to jak stawianie wciąż kolejnych kropek licząc, że będzie jeszcze ciąg dalszy. Pomału zaczynam wątpić, że to przejdzie bo z czasem zamiast maleć to ten ból wzrasta. Każdy kolejny dzień jest jak zbliżanie się do nieuniknionego końca, nie zaznawszy już nic prócz cierpienia. Gdy nagle przestał istnieć świat dostrzegłam jaki był piękny i paląc ostatni most zrozumiałam ze to był błąd. Jeden z wielu które popełniłam, ale jeszcze żadnego nie żałowałam aż tak. Czuje się jakbym sama sobie zabrała coś co było dla mnie najcenniejsze. Dobrowolnie pogrzebałam w ułamku sekundy to wszystko o co walczyłam, o czym marzyłam tak długo. W tym momencie nienawidzę siebie. Nienawidzę tego że nie potrafię walczyć sama ze sobą. Jestem tak bezsilna w starciu z własnymi słabościami. Tak chciałabym żeby ktoś w końcu silną ręką pokierował mną w tą właściwą i odpowiednią dla mnie drogę. Pragnę by w końcu ktoś... w sumie nie ważne. Jestem zbyt mało wartościowym człowiekiem by mieć pragnienia. Skoro nie potrafię zadbać o kogoś, to co się dziwie, że nikt nie dba o mnie.
,,Zapatrzona godzinami w twój portret zasnuty mgłą,
cichutko, powoli, tak bezdźwięcznie, tak pusto, tak nijak, tak, że aż się żyć odechciewa... odchodzę."
To będzie na tyle moich rozmyśleń, nieuporządkowanych myśli które stadami przebiegają przez moją głowę pozostawiając tam pobojowisko i wprowadzając zamęt...
Goodbye my lover.
Goodbye my friend.
You have been the one.
You have been the one for me.