- Co to za koty?
- Moje!
- Jak to?! Ty nie masz nawet jednego, a co dopiero trzy.
- Ale trafiałem na nie codziennie i się z nimi bawiłem, więc jakby moje. Tak ładnie się ustawiły mi do zdjęcia, kochane...
- Kochane?
- No dobra, dobra... Podziękowałem temu panu, który obok przechodził.
- Ostatnio nie jest dobrze, prawda? Bo to, że tak długo pozornie jest dobrze skłania do przeciwnych myśli...
- Nie jest. Było. Pewnie nie będzie? Tak naprawdę to dopiero początek, ale nic mnie już nie zdziwi, bo wszystko co mnie mogło zdziwić, to się zdarzyło w ostatnich dniach.
- Dlaczego walczysz o to, by ktoś odzyskał przyjaciółkę, by ktoś inny się uśmiechnął, by ktoś inny odważył się zrobić krok w przód, by coś zmienił, zdziałał, o czymś złym zapomniał, a ciągle zapominasz o sobie i o tym, że w wielu sprawach masz sytuację wręcz identyczną jak osoba, której pomagasz?
- Przyzwyczaiłem się tak działać, po prostu. Nie robię nic, co mi nie odpowiada, a swoje sprawy powoli posuwam do przodu.
- A mił...
- Nie ma mnie!