Otatnie dni były dość męczące, aczkolwiek wygląda na to, że to co złe się skończyło i teraz będzie już tylko lepiej.
Czasem jest tak, że bez powodu dochodzę do interesujących wniosków. Dziś np. idąc na zakupy stwierdziłem, że jest kilka głównych powodów, z powodu których związki się rozpadają (kolejność nie ma znaczenia).
1. Znajomi/przyjaciele
2. Rodzina (tutaj mam wrażenie, że głównie z powodu zazdrosnego o córkę ojca i matki chcącej jak najlepiej, czyt. najwięcej - niekoniecznie miłości - dla swojej pociechy)
3. Zakochana para - to chyba oczywiste
Do tego dochodzą powodu, które można zaliczyć do trzeciego powodu, czyli np. stereotypowe podejście chłopaka do związku (nigdzie nie pójdziemy, jeśli to ja nie postawię tego, czy tamtego) i brak stereotypowego podejścia dziewczyny do związku (nie będę w przyszłości gotowała Tobie i sprzątała za Ciebie).
Pozostają jeszcze problemy filozoficzno-poglądowe, czyli czemu to facet musi ubiegać się o dziewczynę i starać się o wszelkie jej potrzeby, w sytuacji, gdy dziewczyna zapomni o potrzebach faceta on z tego powodu tragedii nie robi. I TAK FAKTYCZNIE JEST.
Problem rozwinę szerzej, ale to nie tu, bo się tak długa treść zwyczajnie nie zmieści.
foto: uroczystości związane z powitaniem Hani w Polsce.