orzechowa kawa z cynamonem stygnie na parapecie.
dym lecący z niej jest jak życie ulatujące powolnie z naszych ciał.
tańczy w powietrzu tworząc piękne wzory.
nasze życie jest piękne.
to naprawdę niesamowite, że po tak długim czasie spotkaliśmy się i było tak, jak zwykle. tak swobodnie.
ale nie chcę o tym myśleć. to gryzie się z moją wizją.
och wybacz, ale w momencie kiedy całkowicie ukształtowałam sobie moją fikcyjną rzeczywistość - Ciebie już nie było. to znaczy byłeś, ale ja nie chciałam Cię w moim umyśle. to niewymownie przykre.
nie przejmuję się tym.
jest mi tak dobrze, tak miło i przyjemnie.
wargi dotykają kubka, ciepło napoju rozchodzi się po moim ciele.
jestem tak bardzo szczęśliwa, że mogłabym trwać tak wiecznie. dźwięki pianina dochodzą do moich uszu. pozytywka, skrzypce, akordeon, fortepian - to wszystko jest takie wspaniałe.
moja psychika według mnie jest cudowna. zawsze będę szczęśliwa.
zawsze.
i zawsze znajdę drogę do szczęścia. gdziekolwiek by nie było.
moje małe, indywidualne szczęście, które ja potrafię powiększyć do niewyobrażalnych rozmiarów.
kocham swoje szczęście.
kocham Was wszystkich.
kocham Ciebie.
i mimo że przegrałam sama ze sobą, nie przejmuję się. póki co jest dobrze, wręcz cudownie. a nawet jeśli będzie źle - nie pozwolę sobie się tym przejmować. nie chcę odrzucać od siebie radości. w końcu jestem jedną z niewielu osób przy których ona ciągle jest.
chciałabym kiedyś spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy. z perspektywy innego człowieka. czytelnika mojego życia zapisanego na kartkach papieru. co on by pomyślał? jak to wszystko wygląda dla innych? dla tych, dle których moje życie jest stworzone tylko ze strzępków informacji? przypuśćmy, że kogoś to interesuje. to niezwykle ciekawe.
znowu zamknę oczy. kawa całkowicie już wystygła.
zabójczy wietrze Megurine, opatulisz mnie swymi dłońmi jak w moim śnie? ~
Dużo czytasz wierszy,
Na środku drogi i nie na szczycie,
Nigdy ostatni i nigdy pierwszy,
Hej, to chyba śni ci się życie.