Bądźcie pochwaleni, Bracia i Siostry!
Jako że cierpię dziś na całkowite zaćmienie umysłu i kompletny brak weny, nie mam zielonego pojęcia, o czym by tu napisać...
Mam dziś szalenie zmienne nastroje. Raz skaczę z radości, za chwilę zaś siadam na tyłku i mam wielką ochotę rozwalić wszystkich tych, którzy to ośmielą się stanąć na mej drodze. Wszystko momentalnie zaczyna mnie irytować. Wewnątrz mnie zaczyna wrzeć, gotować się, bulgotać... ZNISZCZYĆ WSZYSTKO!!! Sekundę później dopada mnie poczucie bezradności i bezsensu...
Ale nie o to, nie o to, nie o to...
Pozwolę sobie w tym miejscu nawiązać pokrótce do powyższej fotografii. Jak nietrudno się domyślić, przedstawia ona moją osobę. Tak, ten dzieciak z gitarą to ja...
Zdjęcie stare jak świat, konkretniej z przełomu lipca i sierpnia 2009.
Wyglądam na nim istnie kwitnąco- podkrążone oczy, każdy włos w inną stronę... Ale zważając na fakt, że podoba się ono Rafałowi, postanowiłam je jednak opublikować w tym właśnie miejscu.
A tak poza tym, to...
a) zaspałam dziś do szkoły (wersja dla mamy), i to w takim stopniu, że w końcu wyszło na to, że wcale się w niej nie pojawiłam. W ten oto sposób mam do nadrobienia kartkówkę z biologii, klasówkę z WOS'u i speaking z angielskiego. Będzie dobrze... Nie z takich opresji się wychodziło...
Swoją drogą, moja rodzicielka wchodząc do mojego pokoju około godziny 9.00 nie zauważyła faktu, że zamiast grzecznie wstać, ubrać się, zjeść śniadanko, pobiec na przystanek i wsiąść do autobusu, który to zawiózłby mnie wprost pod budynek mojego ukochanego liceum, dalej gniję w łóżku, nakryta kołdrą po czubki uszu. Leżąc tak, usłyszałam tylko pamiętne słowa '' W co ona się ubrała?!'', które zapewne były reakcją na mój płaszcz leżakujący na bujanym fotelu i glany stojące przy łóżku. Odpowiedź na to pytanie przyszła sama, kiedy to nieśmiało wyjrzałam spod posłania i uśmiechając się krzywo, rzekłam ''mamo,zaspałam...'' Całą winę zrzuciłam na nowy telefon, w którym to budzik trzeba nastawiać każdorazowo, o czym rzekomo nie miałam wcześniej pojącia.
b) podczas zmywania naczyń natrafiłam dłonią na nóż, w ten sposób doprowadzając się do mini-krwotoku. No i mamy kuku.:]
c) dla poprawienia sobie nastroju przeglądałam dziś katalogi z sukniami ślubnymi. Jeśli już wyprzedzać plan, to po całości! Jak słusznie stwierdził Rafał, w razie czego sukienka będzie już wybrana, więc będziemy mieć jeden problem na głowie mniej.:p
Sukienka to tylko dodatek. Najważniejsze jest uczucie, które łączy dwoje ludzi wstępujących w związek małżeński. Zdarzają się oczywiście przypadki, że ludzie biorą ślub tylko i wyłącznie dla pieniędzy, ale u Nas taka opcja nie przejdzie. Nie jesteśmy materialistami.:)
d) przez cały dzień łazi za mną łazi za mną Meshuggah ze swoim 'Bleed'. W tym miejscu pozwolę sobie zarzucić linkiem:
http://www.youtube.com/watch?v=qc98u-eGzlc
A to dla tych, których komputer nie jest w stanie udźwignąć ciężaru teledysków z YouTube:
http://eldejar.wrzuta.pl/audio/3Ro8f55qQ2r/meshuggah_-_bleed
No i tekścik gratis! :
Beams of fire sweep through my head
Thrusts of pain increasingly engaged
Sensory receptors succumb
I am no one now only agony
My crimson liquid so frantically spilled
- the ruby fluid of life unleashed
Ripples ascend to the surface of my eyes
Their red pens drawing at random, at will
A myriad pains begotten in their wake
- the bastard spawn of a mutinous self
The regurgitation of my micro nemesis
- salivating red at the prospect of my ruin, my doom
Malfunction the means for its ascent
Bloodletting the stringent voice to beckon my soul
So futile any resisting tension
As death-induced mechanics propel its growth
The implement, the device of my extinction
- the terminating clockwork of my gleeful bane
The definitive scourge of its mockery
- the end-art instruments lethality attained
Heed - it commands, heed my will
Bleed - it says, bleed you will
Falling into the clarity of undoing
Scornful gods haggle for my soul
Minds eye flickers and vellicates as I let go
Taunting whispers accompany my deletion
Kurczę... Ja chcę Swojego Rafałka.;(
Tak straszliwie tęsknię...