Hej kochani ;) . Jak tam się czujecie ? . Może macie jakieś miłosne przygody z którymi chcecie się podzielić , chętnie piszcie . U mnie wszystko ok właśnie wróciłam z plaży i postanowiłam coś wam dodać . Możecie oczywiście pisać na wiadomościach prywatnych , może chcielibyście jakieś nowe zmiany na naszym photoblogu z chęcią przyjmiemy wasze pomysły i może coś z tym zrobimy . Dziękujemy wam za waszą oglądalność za to że nam ufacie . To na tyle a teraz zapraszam na zwierzenie pewnej dziewczyny która próbuje was ostrzec przed internetową znajomością .
Jestem nastolatką, która zawsze miała problemy ze znalezieniem sobie odpowiedniego partnera. W desperackim kroku postanowiłam zaczerpnąć miłości przez internet. Nie wszyscy chłopacy brali to na serio, jednak znalazł się taki jeden. W roku 2011 doszło do naszego zetknięcia przez grę internetową. Jeśli ktoś chciałby zagrać to nazywała się Metin2. Zaczęło się od tego, że zagadnął mnie bo miałam dobry sprzęt do gry. Rozmowa nie trwała długo, zaledwie trzy godziny. Później ktoś zadzwonił do niego na skype'a. Pochwaliłam mu się, że także mam skype'a. Nastąpiła wymiana danych kontaktowych. Sądziłam, że porozmawiamy sami, ale on dodał mnie tylko do konwersacji z ośmioma swoimi kumplami internetowymi. Powiedział, że mu się podobam. Miałam w awatarze swoje zdjęcie, ale nie sądziłam że tak szybko go chwyci. Graliśmy tak tydzień i właśnie po tygodniu doszło do przełomu. Pierwsze prywatne połączenie. Zobaczyłam go i zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Z początku wyglądało to niewinnie i jak w bajce, ale z czasem stawało się jednym wielkim koszmarem. On miał problemy z psychiką po utracie byłej dziewczyny, brał psychotropy... Ja nie wiedziałam jak mu pomóc, a bardzo mi na tym zależało. Długo czekaliśmy na spotkanie, do tego czasu wydarzyło się bardzo wiele. Zbyt wiele jak na moją głowę. On zaczął pić po szkole z kumplami prawie co każdy piątek, ja łamałam głowę martwiąc się o niego. Naprawdę go kochałam. We wrześniu 2011 doszło do spotkania. Miałam do niego bardzo daleko bo aż 210 km. Jednak spotkaliśmy się w sytuacji przystępnej dla mnie. U mnie w rodzinie był ślub i to w miejscowości gdzie on mieszkał. Z początku tylko spoglądaliśmy na siebie i uśmiechaliśmy się nieznacznie. Dopiero po godzinie złapaliśmy się za ręce. Uwiecznione chwile na zdjęciu były niezapomniane. Jednak nigdy go nie pocałowałam... A kilka miesięcy po spotkaniu on mnie zostawił. Całkowicie mu się pogorszył stan psychiczny. Wyjaśniał, że nie chce mnie narażać na niebezpieczeństwo z jego strony, że nie chce żebym żyła z kimś takim jak on. Chciał mnie chronić... Jego ochrona skończyła sie zapłakanym miesiącem i pociętymi rękoma... Jeszcze później się kontaktowaliśmy, ale nie był to zbyt miły kontakt. Ja chciałam wrócić do niego i odnowić naszą znajomość. On tylko pisał, że przebywa w szpitalu na oddziale zamkniętym, albo siedzi w domu na psychotropach zamknięty w pokoju... Kiedy zrozumiałam, że już odszedł na zawsze...nie pozostawało mi nic innego jak zapomnieć. Zawsze jednak w takich chwilach jak ta miałam i mam przy sobie swojego najlepszego przyjaciela. On mnie rozumiał. Został potraktowany podobnie przez moją przyjaciółkę. Jednak już się z nią nie przyjaźnię... Nie, powodem zerwania przyjaźni nie była krzywda wyrządzona mojemu przyjacielowi... To inna historia : / Jednak powracając do tematu. Po rozstaniu z tamtym chłopakiem, ja i mój przyjaciel zbliżyliśmy się do siebie bardziej niż mogło mi się wydawać. Nareszcie jestem szczęśliwa u jego boku... Zrozumiałam także, że miłość na odległość nie ma sensu bo przecież nie czujesz bijącego serca pod swoją dłonią, nie czujesz oddechu na szyi i nie patrzysz prosto w oczy swojego szczęścia.