Z prawej ręce trzymałam żyletkę, w lewej ręce zakrwawioną chusteczkę, która co chwilę bardziej zmaczała się krwią z mojego nadgarstka. Za każdym razem kiedy żyletka dotykała mojej ręki wydawałam z siebie ciche westchnienie, a potem jedna jedyna łza spływała po moim prawy lub lewym policzku. Ścierałam ją, nie mogłam pozowlić sobie na jakie kolwiek rozczulenia, musiałam po prostu skończyć to co zaczęłam. Jeszcze jedna linia, ostrożnie uważając na żyłę, by nie wykrwawić się i mogłam odłożyć na bok narzędzie.. Z jednej strony wiedziałam, że źle robię, ale z drugiej inaczej nie umiałam.. Pisanie w pamiętniku to było dla mnie na początku uspokajające, ale teraz nie umiem. Nie umiem zobie poradzić z tymi wszystkimi rzeczami, które po prostu się powtarzają w kółko, jak jakieś tabu, które właśnie wciąż nade mną krąży. Nie mogę znieść tego wszystkiego. Rodzice uwzięli się na mnie jak na jakąmś służącą, ja nie jestem sama w tym domu. Owszem to, że jestem jedynaczką nie oznacza, że jestem tą którą muszą do wszystkiego wykorzystywać. A dzisiaj właśnie zrobiłam to bo po prostu nie mogłam znieść tego widoku, kiedy przed moimi oczami ujrzałam właśnie jego z nią pod ręke, jej plastikowe cycki patrzały na niego jak na jakiegoś manekina. Jego oczy były pełne smutku, ale nie mogłam nic na to poradzić. Stałam z boku przyglądając się całej tej szopce.. Wciąż nie mogę uwierzyć, a to naprawdę fajny koleś.. Do tego kłotna z przyjaciółką, zawsze rozpoczę i zakończe tak dzień.. ?
OD AUTORKI:
pierwsza notka, nie jestem z niej zbytnio zadowolona, ale da się znieść.