[b]5.08.06[/b]Problemy się nie tworzą,problemy stwarzamy sobie sami!
Miałyśmy iść na kuchnię ale coś nie wyszło i poszły Dojarki.Po śniadaniu zbieraliśmy wszyscy to obleśne błoto z obozu.W między czasie odbyło się kilka Prób Wodzów.Dokończyliśmy również szkolenia z przyrodoznawstwa - chmury.A ja tak naprawdę myślami byłam gdzie indziej,w zupełnie innym miejscu,przy innej osobie.Tego dnia odbyła się pasjonująca bitwa na krochmal i błoto.Bardzo trudno było się później domyć,każdy kawałek ciała bolał tak samo.Budowaliśmy kuchnie polowe i smażyliśmy sobie na nich obiad :) - placki ziemniaczane.Kiedy naszą kuchnię zatwierdzano usłyszałyśmy:"Obiadu dziś nie będzie",a w rezultacie najadłyśmy się My - brygada i jeszcze kadra - Komitet Centralny.Tego dnia moje nerwy nie wytrzymały i zerwały się.Wieczorem odbyła się rozmowa drużynna.Wyciągnęliśmy wszystko co Nam się nie podoba,co przeszkadza.Ciężko było.Tęsknię.
[b]6.08.06[/b]
Dostaliśmy plakietki.Troche ich ponaszywałam na mundury:) Odbył sie bieg na orientację.Po kolacji pogadanka w"blaszaku"Temat:"Sekcje w drużynie" Pogadanka dwa-bez chłopców,z drużynowym.Temat:"Co się nie podoba" PS dowiedziałam się,kto mnie w tamtym roku tak straszył,że później bałam się wiązać poły.
[b]7.08.06 [/b]
Na cały dzień przenieśliśmy się do "blaszaka" przez pogodę.Mieliśmy seans filmów chociaż.Kto chciał to odpoczął trochę.Rozpoczęcie Trzech Piór i Szarej Lilijki.Po 17 odebrałam kible i poszłam na kuchnię :) Wieczorem odbyły się tańce integracyjne.Dobrze było.
[b]8.08.06 [/b]Na niepewnym gruncie(...)
Postanowiłam "pójść" na szarą lilijkę.O 10:12 zamilkłam.Nadpaliłam sobie włosy przez szkolenia z pionierki.Rozebrałam się z munduru po czym dostałam trzy gwizdki.Chciałam zameldować się morsem.Próba Wodzów(druga)Składała się z trzech etapów.
1.Znaleźć kamień.
2.Znaleźć identyczny kamień.
Po obiedzie poszliśmy nad wodospady.Traf chciał,że akurat nie mogłam mówić.Raz prawie się wygadałam przez Dawida -> "Która godzina?" Na niepewnym gruncie trzeba kogoś jeszcze... Wróciliśmy busem.Zjedliśmy kolację,a ja borykałam się jeszcze z próbą milczenia. Wytrzymałam.Zaliczyłam!
[b]9.08.06[/b]
Zeszłam z kanadyjki lewą nogą!Po śniadaniu całym obozem poszliśmy do sklepu.Zaraz po powrocie,przy bramie czekał sekretarz Komitetu Centralnego -> Marcin Kośka.Wszystko trzeba było oddać.Ale zrobiłam jeden manewr,o którym KC nie wiedziało.Rozpoczęła się produkcja SOCbatonów.24 h minęły a ja nie miałam trzeciego etapu Próby...Kuba na moment mnie wziął.Wyrzucił jeden kamień. -> etap trzeci
3.Który kamień trzymam w ręku?
Pierwszy,który znalazłam. Zaliczone:) Kominek w "blaszaku".Propozycje odnośnie sekcji. Później jak wszyscy poszli,łzy popłynęła same z siebie.Z bezsilności chyba. Muzyczka.Niech ktoś ją wyłączy wreszcie! Justyna -> dziękuję. PS Ola wróciła z lasu cała przemoczona.
[b]10.08.06[/b]Brud.Błoto.Gnój.
Słońce wyszło dla Mileny:) To błoto,którym się rzucali od rana było dosłownie wszędzie.I na moim prześcieradle,i na namiotach i nawet na jednym mundurze Słowian.Nie byli zadowoleni zbytnio... Prałam nawet ten mundur.Wystraszyłam się ponieważ po zamoczeniu błoto rozeszło się po całym materiale prawie...Później razem z Marcinem robiliśmy porządek w Domu Partii.Wieczorem kadra poszła do zdających na trzy pióra.Ponoć wilki grasują po lesie. Jutro wycieczka,a ja dojadę do Nich:)
[b]11.08.06[/b]Wycieczka:)
Ci,którzy nie szli na wycieczkę poszli na kuchnię:).Po obiedzie zapakowałam się i wsiadłam do busa.Niestety okazało się,że niepotrzebnie przyjechałam i musiałam wracać(...)Wieczorem urządziliśmy sobie seans filmowy w "blaszaku".Winer dwa razy mnie wystraszył.
[b]12.08.06[/b]Początek przeziębienia.
Spaliśmy w "blaszaku".Wstałam z okropnym bólem gardła i katarem. Rozpisałam sobie karte próby na stiopień.Wyszło mi w sumie 10 zadań.Oby pewne mnie nie przerosły.Strzelaliśmy z wiatrówki.Nie trafiłam w tarczę ani razu,ale za to trafiłam w łodygi roślin.Mieli wrócić dziś z połonin ale zostają jeszcze na jedną noc.Noc znowu w"blaszaku"Odbyła się gra w podoobozie.Ściągnięcie banderki.
[b]13.08.06[/b]
Dziś rowery:).Byliśmy w Smolniku,w cerkwi.Po powrocie spotkaliśmy wycieczkowiczów.Czas wolny na ewentualną naukę do biegu.Wieczorem natomiast można było pójść na dyskotekę,którą organizowali Słowianie.Co do mojego zdrowia to słabo z nim.W namiocie pouczyłam się z dziewczynami trochę i jakoś szybko usnęłam z kluczami do pamiętnika Oli w ręku.
[b]14.08.06[/b]Bieg - Stres.Ognisko.
O 11 miał odbyć się bieg ale po pogadance i odpytywaniu bieg został przełożony.Po 12 byliśmy pytani z historii.Ostatnim razem taki stres przeżyłam przed egzaminem gimnazjalnym.Całą brygadą miałyśmy dyżur na kuchni po obiedzie.Dostałyśmy do zmywania jakieś gary sprzed dwóch dni-ble.Pakowanie obozu.Niszczenie wszystkiego.A wieczorem odbyło się pierwsze i ostatnie ognisko.Każdy powiedział swoje refleksje na temat całego obozu.Spaliśmy w powodziance,w"blaszaku"
[b]Zostały jeszcze dwa dni do opisania[/b]