Ta... Spodziewacie sie, ze teraz opowiem wam cale 3 lata?
No, dobra... To moze zaczne od tego, gdy przestraszony i zestresowany
przyszedlem na boisko szkolne, ktore niebawem stalo sie moim ulubionym miejscem
do przesiadywania i nudzenia sie na przerwach, balem sie podejsc to tych dziwnych ludzi stojacych
kolo dziwnej pani z tabliczka "1B". Na poczatku bylo dziwnie, az do momentu, w ktorym poznalem Wolusia, Rynia i Gura.
Na zajeciach integracyjnych ogarnialismy nowe otoczenie i bacznie przygladalem sie kazdemu probojac zapamietac chociaz czesc
imion. Dostalismy zacne karteczki, na ktorych nalezalo uzupelnic swoje zainteresowania etc. Oczywiscie
byla rubryka na 'ulubione danie'. Ja, jak na prawdziewgo wikinga przystalo napisalem 'kebaP' po czym kartke dalem Wolusiowi. Beka byla nie do opisania, stalismy obok siebie i nie moglismy orzestac sie smiac...
Wracajac do apelu rozpoczynajacego 1 klase.
Najbardziej przestraszylem sie kury i lesia. Ci giganci zmierzyli mnie przerazajacym spojrzeniem po czym, przestraszony, stanalem obok reszty...
Potem wszystko sie rozkrecilo, mijaly miesiace, a nasze odpaly przybieraly na sile.
Nie pamietam wielu rzeczy z 1klasy ale nigdy nie zapomne lekcji jezyka polskiego, na ktorej Grzeniu 'zapomnial' jak sie nazywa.
Lapal powietrze probojac powiedziec 'Grzegorz'. Eh, pamietam kilka lekcji wf i matmy. 1.klasa minela calkiem fajnie.
Potem klasa 2. Tu, juz wiecej odwagi ze strony wszystkich, fajnie sie dogadywalismy, choc czasem kazdy mial ochote powiedziec za duzo. Potem niezapomniana impreza na makarona urodziny, kilkaset bekowych lekcji oraz niezliczone ucieczki i takie tam...
Ta klasa byla przelomowa i miala bezposredni wplyw na nasze zachowanie i dogadywanie(?) sie wewnatrz klasy. I koniec 2.klasy, odchodzi Wronska, swietna nauczycielka angola i sredni wychowawca. Oczywiscie nie obylo sie bez kilku tempych komentarzy karpika, ale co tam.
Klasa 3. Chyba najbardziej doceniona przeze mnie. Bylo duuuzo beki, mile spedzonego czasu oraz zacisniecia wiezi. Na poczatku nie moglem uwierzyc, ze to juz ostatnia klasa. No i ... nowa wychowawczyni. Pani Sętkowska spisala sie na medal, a w moich ustach 'krytyka' brzmi to podwojnie dobrze. Na poczatku mialem watpliwosci, pozniej tez, ale okazalo sie, ze ta pani wie co robi i pomimo zgrzytow wszystko zakonczylo sie dobrze. Przelecialy te trzy pieprzone lata, a ja nadal nie moge uwierzyc, ze to juz koniec. Co prawda w nowej szkole bede ponownie z 'gigantem' Kura, zawim, gurem, Adamska i grzeniem no i moze z makaronem, ale bedzie mi strasznie brakowac reszty zajebistych ludzi! Jestescie extra!