Chciałabym byś tu był,
ale nie za blisko,
gdy wiem,
że nie złapałbym tchu
w Twoich ramionach...
Względnie jaki czas może zając nauka nowych uczuc... Mam wrażenie że ten t dąży do nieskończonosci... ale mimo dociekliwosci i potrzeby wszystkowiedzenia podoba mi sie ta tajemnica. Bardziej niż 'Lubię to!'
I ciągle nieznane ciepło Twoich rąk i ust i Ciebie. Nieznane poznane.
A zmiennie? Bo nigdy nie tak samo.
Eh od rzeczy piszę. Co najnmniej jakbym była zakochana. I jeszcze nigdy tak nie kochana.
Ufająca mimo zła swiata, tęskniąca jak zwykle, z uczuciem rosnącym wprost proporcjonalnie do czasu, jaki zajmują moją głowę Twoje pocałunki.
Posiadająca i posiadana. Bez uprzedmiotowiania, ale z faktycznym poczuciem własnosci. Paradoksalnie.
Chciałabym jeszcze umiec pisac wiersze, i malowac dla Ciebie, i potrafic czekac ze spokojem, i powstrzymywac się od wysyłania budzących Cię dźwiękiem smsów. Cóż, na razie musi mi wystarczyc umiejętnosc kochania.