Lubię takie miejsca...
One mają w sobie coś...
Zrobiłem to zdjęcie z ok. 100-120 metrów...
Na maksymalnym zoomie...
Powód?
Bałem się...
Chciałem podejśc, ale po chwili poczułem, żeby lepiej tego nie robic...
Coś "wisiało" nad tym miejscem...
Od tamtej chwili minęły 2 miesiące...
Miejsce to tętni życiem...
Słychac ptaki, jest soczyście zielono i aż człowiek chce się położyc pod tym drzewem...
Na określenie tych sprzecznych uczuc znalazłem na szczęście określenie:
MAGICZNE MIEJSCE
Inaczej tego nie można nazwac...
Raz piekne, raz straszne...
Mam na nie dobry widok z okna...
Kusi mnie...
Nie mogę oderwac od niego oczu...
W pewnym sensie nawet czuję jego aurę, jego magię...
Jeśli jest coś takiego na świecie jak magia (a mam taką nadzieję)
I drzewa czują, myślą etc.
To uważam, że teraz ten zielony zakątek wie, że o nim mówię...
Gadam trochę jak psychol, ale w szerszym kontekście... to nawet ma sens...
Wszystko jest magią...
Miłośc jest magią...
Jakże piękną...
Magiczna siła łącząca 2 osoby...
A najwięcej magii chyba jest w oczach...
Jedno spojrzenie i...
BAM!
Masz chłopie przesrane - zakochałeś się
Od drzewa do miłości...
Tylko ja tak potrafię