[dedykowane P]
dawno mnie tu nie było, to fakt. ale znalazłam powód, by znowu wpaść. otóż jest późno i jak to normalne o tej porze, coś mnie gryzie [pomijając fakt skanowania podręcznika do historii]. a zatem
przez kilka dni było naprawdę grejt. a w kwestię wchodził kontrolowany pracocholizm i spotykanie różnych osób. ludziszcza cudowne, ale - ale kurde nie ja. może czas skończyć z podpuszczaniem, ale kiedy się nie da? bawi mnie ta gra między nami, a graczem jestem nienajgorszym. gorzej, jeśli raz rzucony vabanque zaważy na większości i w grę zaczną wchodzić też inne rzeczy. określane mianem poważnych, przynajmniej w moim słowniku. bo za tym kryją się emocje albo i też uczucia, a to już nie jest zabawne. mam ich za mało, żeby jeszcze z nich drwić
chociaż z drugiej strony, ironia i sceptycym tarczą lepszą niźli jakaś tam miłostka. zresztą, kto tu mówi o czymś takim ? i to mężczyźni są rzekomo zimni i nieczuli, dranie jak cię mogę. a tu nie - u nas jest na odwrót. wolnośc ograniczona wewnętrznie, chcę a nie mogę. dni jak dzisiaj mnóstwo, a imię ich Legion