http://www.youtube.com/watch?v=noLrCDzAp5M
Żaden artykuł nie wyjaśnia, jak radzić sobie z dwoma emocjami naraz - poczuciem winy i gniewem. Z jednej strony obwiniasz się za moment niepwmięci, a z drugiej - czujesz gniew skierowany przeciw zamrłej osobie za to, że cię zostawiła. Gdy czujesz gniew, potęguje się poczucie winy. Masz większe poczucie winy, wzmaga się twój gniew. Jak radzić sobie z taką nakręcającą się spiralą? Omijałam ten problem, jak się omija kałużę na drodze - wiesz, że tam jest, więc się do niej nie zbliżasz. Zdawałam sobie sprawę, że niewiedziałabym jakiego słownictwa użyć w rozmowie o tych uczuciach i jak wytłumaczyć, że są naturalne; że ma prawo czuć gniew i szok, zagubienie i ból. I że pomimo bólu, jaki odczuwa, smutek na twarzy przez 24 godziny na dobę nie jest obowiązkowy i śmiech jest dozwolony.
Stosunki między nami pogarszały się wprost proporcjonalnie do wzrastającej ilości spędzanego razem czasu.
To nie jest ten typ niechęci, który polega na udowodnieniu drugiej stronie, że jest głupsza. To jest autentyczna, prawdziwa wrogość.
Łzy napływał mi do oczu, zbierały się na rzęsach i kroplami ściekały po twarzy. Nie poczułam zderzenia kolan z podłogą, ale znalazłam się na klęczkach. Zakryłam twarz rękami i jjakby było mało udręki na dzisiaj, zaczęłam rozpamiętywać, na ile jeszcze różnych sposobów mogę wszystko schrzanić.
Nie jestem wyrzuta z uczuć. Nie dopuszczam tylko do tego, żeby czyjekolwie postępowania lub nieprzychylne opinie o mnie źle wpływały na moją psychikę.
Niemal dałam się ponieść fali wspomnień. Niemal zrobiłam krok do przodu w oczekiwaniu, że weźmie mnie w ramiona i wchłonie mnie bliskość jego ciepłego ciała. To byłoby takie łatwe. Miałabym tylko oderwać się od twardej rzeczywistości, ktrórej się kruczowo tryzmałam jak krawędzi skały nad przepaścią niczym Alicja nurkująca do króliczej nory. Niech tak się stanie. Poczuć to znowu. Weź się w garść! - przywołałam się so porządku, powracając do rzeczywistości.
Trzymałam się dzięki zaprzeczeniu prawdzie i ignorowaniu bólu. Gdybym jednak miała zobraziwać moje uczucia, przybrałyby kształt długich i głębokich skaleczeń na powierzchni mojego mózgu wyrytych przez poczucie winy i żal. Gdybym myślała o tym za długo, gdybym pozwalała sobie na roztrzęsienie mojego cierpienia, to jego bezkres i zarazem ostrość mnie samą by przeraziły. Nie byłabym zdolna do życia, zanurzając się w wyruszający - jak podejrzewałam - żywioł przyczajony w mojej podświadomości. Zostałabym przez niego wchłonięta. Stale więc odpycham od siebie bolesne wspomnienia, by się zmierzyć w innej sytuacji i w innym czasie - później. Wtedy spłacę dług nieprzeżytego do końca cierpienia.