Uśmiechasz się, kiedy cię całuję.
cz. 28
Do domu wracam po siódmej rano, auto Karola stoi pod blokiem, czyli jest cały. Zastaję go w kuchni, siedzącego przy barze z kubkiem kawy. Nie zważając na niego z szafy w przedpokoju wyciągam dwie walizki.
-Jesteś już, martwiłem się o ciebie- nie odpowiadam. Idę do sypialni spakować swoje rzeczy- Daga co robisz?- cisza- Daga przepraszam..
-Chyba trochę za późno- wrzucam niedbale ubrania do walizek.
-Co ty robisz? Czemu się pakujesz?
-Wyrzuciłeś mnie wczoraj z domu, nie pamiętasz? Więc spełniam twój rozkaz i się wyprowadzam.
-Poniosło mnie, byłem wstawiony.
-To nie jest wytłumaczenie- chcę iść do łazienki po kosmetyki, łapie mnie i przyciąga do siebie.
-Nie jestem przyzwyczajony do twojego widoku z innymi facetami- wtula się we mnie- zagotowałem się z zazdrości, kiedy widziałem jak tańczycie, śmiejecie się, wyglądałaś przy nim na szczęśliwą.
-Szkoda, że nie widziałeś, kiedy byłam szczęśliwa przy tobie- z moich oczu lecą pojedyncze łzy.
-Nie chcę cię stracić, kocham cię Dagmara- powiedział to pierwszy raz. W innych okolicznościach rzuciłabym się na niego z radości.
-I tak okazujesz swoje uczucia, szarpaniem i szantażem? Rewelacja.. Puść mnie, chce się spakować i iść- puszcza mnie i pada na kolana.
-Uderz mnie, krzyknij, ale błagam nie zostawiaj samego. Bez ciebie nie dam rady- mówi żałośnie, a na jego policzkach widzę łzy. Coś we mnie pęka. Moje twarde postanowienia oddalają się z każdą sekundą. Siadam na podłodze obok niego i zanoszę się od płaczu, który ma moc oczyszczającą. Karol siada za mną, obejmuje mnie i płaczemy razem. Dlaczego zawsze kiedy jest tak cholernie dobrze wszystko psuje się jak za dotknięciem magicznej różdżki?
-Nigdy więcej mnie tak nie traktuj- udaje mi się wyszeptać między jednym a drugim szlochem.
-Kocham cię- całuje moje włosy i gładzi dłońmi ramiona.
A.