Gdzieś między brzdękiem zgniłozielonych butelek,
uniesień cierpkim smakiem,
monstrualnie powykrzywianymi palcami,
Ty.
W rwącej fali onomatopei,
wilgotnej i cierpkiej zadyszce,
tam gdzie wina po dyszce,
Ty.
W tytoniowym popiele,
między prześcieradłem i ciałem,
nago-słodkiej - słodko-nagiej,
sam,
tej symfonii smaków i barw,
słuchałem.