Dusimy się,
plastikowi, a tacy niedoskonali,
hermetycznie więzieni w klatce żył,
kolczastym drutem od wewnątrz spaleni.
Nieprzemyślanie tkwimy nadzy w środku
alkoholowej rewolucji. nie ma zbawienia.
sensualnie niszczysz, a może seksualnie -
z pewnością milczysz.
Tkwię dalej w mokrym, nasyconym erotyzmem strachu,
z Tobą,
a może z kim innym,
a może i już bez Ciebie.