Choinka. Namalowana przeze mnie. W tym roku święta będa wyjątkowo burżujskie, aż się głupio czuję ;)
Konspiracja kwitnie. Rano mama wysłała mnie do biedronki po zakupy i przy okazji po pasek dla taty, zaś tata niby pod pretekstem kupna wkładek do butów polecił mi kupić "Wykrzyknik" czyli perfum jakiego używała mama za czasów panieńskich. No i poszłam. Wszystko ładnie pięknie, ale jak weszłam do drogerii, zaczęły się schody. Nie wiem skąd tata wynalazł ten perfum, w każdym razie Rossmann już dawno go nie sprowadza, poszłam więc gdzie indziej. W Naturze mieli polski odpowiednik (oryginału też od dawien dawna ani widu ani słychu) - "Pytajnik". Bardzo ciekawie. Prezent okazał się jednak zbyt tani, bo zostało mi jeszcze pieniędzy. Postanowiłam obojgu coś dokupić. Dla taty szukałam czapki, o której wspominał. Białej. Nie męczyłam długo, bo już w drugim sklepie znalazłam piękną czapkę, niedrogą. Następnie odwiedziłam pięciu jubilerów i dopiero w ostatnim natrafiłam na coś niedrogiego (jak na jubilera), miasnowicie jakiś kamień w kolorze cegły. Powiedzmy, że ceny się wyrównały. Doszłam do domu zmęczona, ukrywając przed rodzicami zawartość paczek. Pokazałam mamie pasek i czapkę, a ona dołożyła skarpety i pralinki. Całość schowałam za szafką i poszłam ubierać choinkę. Po skończonej pracy zamknęłam się w pokoju i zaczęłam pieczołowicie pakować prezenty, a potem złożyłam je pod choinką, również z paczką ode mnie - zdjęciem rodziców w antyramie na ścianę. Stwierdziłam, iż nie mają żadnego.
Ha, jestem mistrzem zakupów!
Mam nadzieję.
Składając pranie, słyszałam miarowe stukanie nożem o deskę do krojenia. To tata z precyzją Pascala, ale temptem żółwia, siekał składniki na coroczną popisową sałatkę z majonezem. Dostałam już dwa razy ochrzan, że siedzę przed komputerem, także będę się zwijać. Niestety trzeba poodkurzać, bo świerki gubią igły. Nieprzemyślana konstrukcja...
Czekam na wieczór, kolację, Kevina <3 i Pasterkę
Życzę wszystkim
Wesołych świąt!
* * * * * * * * * * *
* * * * * * * * *
* * * * * * * * * * *
* * * * * ** * * **
jkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk