photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 3 GRUDNIA 2011

Dzień dziewiąty

Cykarzew - Jasna Góra (5.08.2011r)

 

Człowiek budzi się w namiocie i jak zawsze jest mu zimno. A miałam na sobie dresy, grubaśny superocieplany śpiwór i leżałam pomiędzy Martą, a Gosią. Jednakże, mimo tego ubrałam się i wylazłam czym prędzej z namiotu. Słoneczko, o mamo, słoneczko! Naokoło siostry i bracia już krzątali się i składali swoje posiadłości. Kiedy dziewczyny wydobyły swój dobytek z czeluści naszego barłogu... żeśmy go zwinęły.

Toaleta, ząbki, czesanie (w moim przypadku i tak się nie sprawdza ;) Potem bieg po gitarę odpoczywającą na pace. Idziemy do kościoła na mszę poranną. Czuć we wszystkich tę radość. Tak! zostało już tylko 21 kilometrów, które zlecą szybko jak z bicza strzelił i nawet ich nie poczujemy. Nastał czas na śniadanie. Przygotowane przez mężczyzn ;) W zeszłym roku przygotowali kanapki z dżemorem ułożone na kształt serca, a w tym - słoneczka (dżem był brzoskwiniowy). Do wymarszu zostało całe mnóstwo czasu. Chwilę rozmawiałam z dziewczynami, m.in. Martą (czyt. Guzią), następnie wlepiałam gały w leżącego na ziemi, niczym zdechlaka, Konrada. Podeszłam do Łukasza, Osy i Parkera, grających utwóru ze Stabat Mater i RHCP. Wołali mnie żebym też spróbowała, ale mi nie wyszło, więc zrezygnowana usiadłam na schodach, jak to ja (guuupia) załamując się, iż nic mi nie wychodzi. I tak przez 20 minut. Wreszcie, wchodzimy na trasę! "Bębny, gitary i śpiew wspaniały, do tego taniec doskonały"

Ledwo uszliśmy kawałek, a tu już postój. Ale się strasznie zdenerwowałam, iż gdyż ponieważ albowiem Łukasz zapodał "Pan jest pasterzem moim". Dotąd się nie nauczyłam tego grać. Akordy są okropne. No więc z tego zdenerwowania mi podskoczyło ciśnienie, poszłam do tyłu, Ewa się wystraszyła i wezwała ciocię Ewę, a potem miałam wklepywane do tej niezdarniejszej części mózgu, że ja gram rok a Łukasz 11 i nie będę grała na tym etapie tak sobie normalnie jak on. Cały postój nie chciałam patrzeć ani na Łukasza ani na gitarę, to w końcu Agnieszką mi powiedziała, że to przecież moja przyjaciółka, na co tylko zareagowałam mało przychylnym spojrzeniem, ale wzięłam instrument. Po drodze wyspowiadałam się u księdza Przemka i od razu jakoś mi się tak lepiej zrobiło... Pobiegłam do muzycznych i przystąpiłam do ponownego grania. Następna przerwa! Górka przeprośna (ja nadal nie wiem czemu to się nazywa górką, skoro tam jest pole buraczane) Wszyscy padają sobie w ramiona, przepraszają, dziękują, dostajemy wodę, drożdzówki, istny przedsionek nieba. Wszyscy się tu kochają :))

Ostatni etap, całkowite oczyszczenie, całkowita radość, całkowity brak bólu, całkowitość całkowicie pozytywna.

Śpiewamy, mijamy inne grupy promieniste, Mama coraz bliżej, widać już wieżę! Euforia, wrzaskośpiew przepychanki z Parkerem o miejsce w szeregu obok Łukasza (żeby widzieć akordy) i nagle... struna mi pęka, a druga spada... Pięknie. Mimo całego tego przedecybelowania słyszę wyraźnie jak fałszwy dźwięk wydaje. I nie mam pojęcia jak to się stało, ale słuch miałam taki, że nastroiłam się bez problemu. Bombastycznie. Dumna z siebie wracam do chłopaków, skręcamy, idziemy pod górkę. "Będę tańczyć przed Twym tronem". Mijamy klasztor sióstr Urszulanek, Kolejny zakręt, Wdłoż parku. Znowu. Wchodzimy w główną ulicę i cały czas już prójemy prosto, prawie biegnąc, witani przez miejscowych i Pana Macieja z synem i jego aparatem, robiącym nam setki zdjęć. Coraz bliżej i bliżej, jeszcze tylko parę kroków... Stajemy. Figura. Wszyscy padamy krzyżem, leżymy, zbierając w oczach łzy, całując rozgrzane płyty, dziękując.

Nie, nie, to jeszcze nie koniec, jeszcze nie przywitaliśmy się z Maryją przed Świętym Obrazem, ale musimy zaczekać na na pozostały grupy. Jesteśmy pierwsi. Usiedliśmy pod murami, bardzo zadowoleni, jeszcze dostaliśmy jogurciki! Osa miał na głowie bardzo ciekawy wianek, wieć wymyśliłam "Święty Osa- Patron znaków pielgrzymkowych". Teraz ino musi się postarać, ażeby się to dokonało. Olgę wzięli do wywiadu, a my zaśpiewaliśmy kawałek "Fear of the dark". Idealna pora na tę piosenkę.. Marta znowu się popłakała... "Czego beczysz, przecież doszłaś! Kobieto, już w zeszłym roku płakałaś, teraz też? Co roku tak będziesz?"

Kiedy juz reszta grup doszła odbyła się prezentacja. Oczywiście zaprezentowaliśmy swój hymn.

 

Hej! Promienista ze Zwiastowania

Z nami nie ma leniuchowania!

Hasamy w polu, hasamy w lesie,

Hasamy wszędzie, gdzie nas niesie.

27 lat już idziemy,

Każdą intencję zaniesiemy.

Nie są nam straszne deszcze i burze,

Gdy zmierzamy ku Jasnej Górze.

W drodze spotkamy wiele trudności,

Lecz jeszcze więcej życzliwości.

Śpimy w namiotach, śpimy u ludzi

Wstajemy, gdy brat Szczepan zbudzi.

Rano śniadanie i soczek w kanie

Dzięki Ci Chrubko i Szczepanie!

A brat Sylwester bagaże wozi,

On grupy nigdy nie zawodzi.

I z nami idzie ojciec Przewodnik,

Winnicy Pańskiej to robotnik.

Bębny, gitary i śpiew wspaniały, D

o tego taniec doskonały.

Dzwonek od krowy też się tu znajdzie,

I z tamburynem piosnki grajcie.

Nosimy chusty biało-błękitne,

Maryjne barwy są zaszczytne.

Przez całą drogę Bóg z nami kroczy,

Nic złego nas już nie zaskoczy.

Na końcu trasy czeka Maryja,

Więc w drogę prędko śpiwór zwijaj

 

WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

 

Trochę czakaliśmy na wejście do kaplicy, ale było warto. Tyle osobistych odczuć... Wyszliśmy, zostaliśmy zaprowadzeni do naszych miejsc noclegowych. Spaliśmy w klasztorze. Piękny, niebieski pokój, z własną łazienką i bardzo wygodnymi drewnianymi łóżkami. RAJ! Ksiądz Przemek wchdzi i "A one mają łazienkę, a ja nie!". Żeśmy się wybrały teoretycznie do KFC a skończyłyśmy w jakimś małym barku na hamburgerze. Zła Marto, haniebne Twe czyny! I tak się włóczyłyśmy do apelu. Przyszłyśmy na tyle wcześnie, żeby stać w środku, ale duszno było jak... Za to byłyśmy w telewizji :D Po apelu, wyległam z kaplicy sprawgniona powietrza i od razu natknęłam się na Konerów z wujem Maciejem. I gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy,, długo. Kiedy wreszcie trzeba było wracać do domu, po czterokrotnych próbach roz

Komentarze

~guzia jasnogórskie, najwspanialsze wspomnienia... jak zwykle łezka w oku, jak zwykle pięknie opisane cudowne chwile, jak zwykle idealnie dobrane słowa do sytuacji.. jak zwykle mogę wrócić do najwspanialszych chwil mojego życia.
04/12/2011 20:59:40
coloredscarf Rafaello.
04/12/2011 21:01:55

coloredscarf ...rozejścia się, ruszyłam w kierunku, bynajmniej tak mi się wydawało, gdzie powinien znajdywać się nocleg. Niestety nie skręciłam i poszłam prosto... Miałam drobne problem,y z odnalezieniem drogi, więc błąkałam się ulicami w nocy, gdzie światła latarni były coraz rzadsze. Udało mi się odnaleźć. I K T O Ś mi w tym pomógł. Lekko znerwicowana weszłam do pokoju, ale gorący prysznic, wygodne łóżko i okno z widokiem na wieżę, czyli po prostu powrót do małego raju, załatwił sprawę. Po gadankach z dziewczynami i przybiciu z Guzią żółwika z powodu braku jakichkolwiek pęcherzy na stopach, odpłynęłam.
04/12/2011 20:55:59

Informacje o coloredscarf


Inni zdjęcia: 24500 akcentovaForward pamietnikpotwora:) dorcia2700Ciemna strona księżyca. &#97 tomaszj85The Dark Side of the Moon tomaszj85Motur ! :3 kalisiakWiosna plecień...... n4st0l4tk4Przy kamieniu patkigdMix patkigdCzy to radość?? n4st0l4tk4