photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 5 WRZEŚNIA 2011

Żarcie!!!!

Chyba dzień trzeci...

 Zanim zacznę notatkę, to powiem coś poza pielgrzymkowego. Skrótowo, bo notatka będzie dłuuuuuga, bo dzisisaj Chabielice przecież...

 

1 września. Ogólnie źle się kojarzy, mimo wszystko zaczął się nawet przyzwoicie. Miejmy nadzieję, że będzie taki cały rok szkolny. Nie usłyszałam niczego co mówił szanowny pan Dyrektor, gdyż, jako pełnoprawna już trzecioklasistka, stałam najdalej, w dodatku upchnięta w tylnej połowie (nie wiem czy istnieje takie określenie.. mmmm teraz już tak!). Potem w klasie bla bla bla, rozdanie planów, wychodzimy i tak jeszcze trochę się działo mniej lub bardziej istotnych rzeczy, które niestety ku zawodowi Guzi pominę, gdyż photoblog posiada coś takiego jak ograniczenia ;p

Skończyło się na tym, iż wylądowałam z Rzufję, Martą, Monią i Marceliną na wałach. Najlepsze jest to, że, o dziwo, nie było tam nachlanych nastolatków. Sporadycznie tylko przechodzili ludzie. W ruch poszły buły z czosnkiem, maślana i wiejskie ziemniaczki. Taaak robimy wiochę :) Maślana oczywiście z kartonowego gwinta!
Niestety przez durną chorobę, o której niewarto wspominać, gdyż już mi minęła, skusiłam się jedynie na buły. Nadrobimy. Miałam na sobie już glany, ale reszty stroju "galowego" nie pozbyłam się. Po 4 godzinach stania i chodzenia w tamtych paskudnych niebieskich butach z korkami myślałam, że mi pękną kości śródstopia. Podziwiam Rzufja, która wytrwała prawie cały dzień w swoich. Po wałach byłyśmy jeszcze w Rossmanie po farbę dla pani Gizowej i dowiedziałam się, iż Rzuf wcale nie ma różowego zeszytu w księżniczki oraz widziałam, że wcale nie kupowała również różowego długopisu Hello Kitty (czy jakoś tak), by używać ich na fizyce. Jak to powiedziała "Poważny przedmiot trzeba poważnie traktować".

Racja.

W tej chwili spijam moją ambrozję, poezję i nektar bogów (na stówę, pili to na Olimpie), mianowicie... MLEKO!
Ave krowy.

W niedzielę byłam wniebowzięta, albowiem słyszałam co śpiewam, a uwieżcie, dla osoby względnie bez słuchu muzycznego to wieeeelki wyczyn. Najlepsze było Sh'ma Israel na koniec... Aż zostało takie głuche echo... łał. Ta piosenką zawsze mi się będzie podobać. Do słuchania jest... no po prostu piękna, ale ją zaśpiewać to... cholernie trudne...

Dzisiaj 8 godzin w szkole, jednak jestem dzielna i to zniosłam, nawet nie marudziłam, no... dobra, trochę na chemii, ale to przez tę pustkę w głowie po wakacjach. Odkryłam, że absolutnie niczego nie pamiętam, co mnie zirytowało. Na koniec fakultety, pani Bogusz pięknie zapisała to w skrócie jako "fak mat".

Jeszcze wiele rzeczy mnie w zyciu zaskoczy... po wyjściu ze szkoły odkryłam, że po tylu godzinach spędzonych na siedzeniu z dupą na krześle bolą mnie nogi. Odbiegłam jednakże od ładniejszego języka tworzenia notatek tego bloga... Spróbuję powrócić do "kwiecistych wersów" ;d.

Ale to za trochę.

Po powrocie w skromne progi mojej kamienicznej chatki nie miałam już siły ani chęci iść do miasta po buty na łu-fu, ale kierowana przymusem (jutro 2 pod rząd) musiałam się ruszyć z wersalki. Poszłam do pierwszego sklepu na królówce, który uznałam za wmiarę, gdzie ewentualnie mogę coś upolować. I w tym pierwszym sklepie spojrzałam na buty, które jako pierwsze przyciągnęły mój wzrok, te buty przymierzyłam, również jako pierwsze, noi je kupiłam. Chyba pierwszy raz w życiu mi się tak zdarzyło. Ale po prostu już kocham te trampole! Nie obchodzi mnie, że najmniejszy rozmiar to męskie 42 ( A dobre na mnie są :D Widocznie tak miało być) Chodzi o to, że są we wzór AC/DC!

Przykre jest to, iż będą przeznaczone na tak marny, niegodziwy przedmiot, jakim jest wychowanie fizyczne.

 

 

 

 

 

 

 

***

Z dedykacją dla Marty "Guzi"

 

Dzień siódmy, Buczek - Chabielice

Obudziłam się zmarznięta pomimo dresów i mojego super-śpiwora. Było przed szóstą. Słyszałam jak Rambo dobijał się po kolei do każdego z namiotów, które były nielicznie porozstawiane na terenie kościoła, w którym mieliśmy mieć niedługo mszę. Postanowiłam się ubrać, zanim brat dotrze do mojej jaskini. Kiedy mnie zawołał byłam w trakcie zwijania śpiwora.
- Wstawaj!
- Wstałam - odpowiedziałam.
- Nie widzę. - na to rozsunęłam zamek i próbując o nic się nie zahaczyć wyskoczyłam z namiotu i wylądowałam na wcale nie obolałych stopach. Zobaczyłam zdziwone spojrzenie Ramba i cioci Kasi, która stwierdziła, że mam siły jak młoda koza. Zdjęłam tropik, aby wysechł osobno, by i namiot miał swoją szansę. Co prawda nie padało, ale poranna rosa wcale nie jest ani trochę mniej mokra. Zjadłam śniadanie, wypiłam resztę mleka. Noi trzeba było iść na mszę. Grałam sobie na gitarze. Było w miarę, ale w tych godzinach mózg nie funkcjonował jeszcze normalnie, więc moje palce jedynie ślepo naśladywały palce Łukasza nie zapamiętując nic po drodze. Kiedy on zaczął solówkę, przestałam brzdąkać. Nie pamiętałam nic. Parker tak samo. Wszyscyśmy się zirytowali, ale jakoś doszło do końca. Dalej wyruszamy. "Oto jest dzień" i jego zwrotki
- Oto pogoda
- Oto Ojciec Przewodnik
- Oto ksiądz Przemek
- Oto są Siostry

- Oto medyczni

- Oto porządkowi

- Oto bębniści (ciekawie to Asia wymyśliła...)

- Oto gitarzyści

- Oto flagowa

 

Na pierwszym postoju wszyscy głodni, a było ich wcale nie mało, dorwali się do tranzita. Następny był obiadowy. Na początek wafelki i jogurt, jak Agniszka zauważyła z żelatyną. Dalej ryba z chlebem. I ościami.

c.d.n.

Komentarze

~guzia nie napisałaś jak na wałach tańczyłyśmy "hej promienista" :D
06/09/2011 16:26:45
coloredscarf Jeszcze do wałów przecież nie doszłam
09/09/2011 21:36:31
~guzia miałam na myśli solankowe wały xD haha ;d i 1 września ;p
10/09/2011 9:33:12

~guzia dziękuję za dedykację:) z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg tej notki ;d
06/09/2011 16:26:00

Informacje o coloredscarf


Inni zdjęcia: :) milionvoicesinmysoulIle dioptrii ? ezekh114Martwa natura ? ezekh114Zasieki. ezekh1142025.06.05 photographymagic5 / 6 / 25 xheroineemogirlxDroga do morza czerwonego bluebird11:* patkigdDeszcz >:-( kalisiak:) dorcia2700