Nadzieja pobiegła do góry, wzięła ubrania z torby jak poprzednio i poszła do łazienki. Jej błędem było to, że nie zamknęła drzwi. Piotrek poszedł do góry i wszedł do łazienki, była wtedy już pod prysznicem, nie zauważyła, że chłopak był w łazience. Rozebrał się i wszedł pod prysznic. Nadzieja zaczęła krzyczeć. Na jego twarzy widniał zadowolony uśmiech, docisnął ją do ściany i wbrew jej woli zaczął ją całować. Mimo, że na początku się opierała, poddała się rozkoszy pocałunków, które mimo wszystko wywoływały u niej podniecenie . Po chwile odwrócił ją tyłem do siebie. Obmacywał jej ciało, przejeżdżał rękoma po jej piersiach, brzuchy, kroku i tyłku. Nie potrafiła powiedzieć, żeby przestał. Wreszcie podniósł ją, a ona oplotła mu nogi wokół bioder. Wchodził w nią, sprawiało jej to przyjemność.
-Nienawidzę Cię... -zaszeptała mu do ucha. -Czemu to robisz?
Uśmiechnął się z satysfakcją, ścisnął jej pośladki i nic nie odpowiedział. Ona po chwili zapomniała co mówiła. Po długim czasie przestali. Kiedy postawił ją, nogi się pod nią ugieły, zaczęła się myć, ale nie wiedziała co się dzieje, on wyszedł z pod prysznica i ubrał się.
-Ubierz się i odwiozę Cię do domu. - Powiedział chłopak, a ona spojrzała się na niego.
Wyszedł z łazienki, ona po chwili ubrała się, uczesała i pomalowała. Zeszła na dół chłopak siedział i pił herbatę. Kiedy zobaczył ją, bez słowa wziął kluczyki od auta i poszli w stronę samochodu i wsiedli. Spojrzała się na niego i zapytała.
-To odpowiesz mi, czemu to robisz? -Długo nic nie odpowiadał, aż w końcu powiedział.
-Bo mam taką ochotę i Ty też, wiem to.
-A Twoja dziewczyna? Wiesz, że wyrządzasz jej wielką krzywdę.
Nie odpowiedział nic. Nadzieja westchnęła.
-Tak w ogóle po co mnie odwozisz? Przecież mieszkam zaledwie pół godziny drogi pieszo...
Byli już pod domem, spojrzał na nią.
- Będzie mi tego brakować... -powiedział Piotr do Nadziei.
W duchu powiedziała sobie, że jej też i to bardzo...ale spojrzała się tylko na niego i nie odezwała sie nic. Poszła do domu, Piotrek odjechał, a ona weszła do mieszkania.
Co myślicie?
/M.