Telefon dziewczyny nie przestawał dzwonić - raz dzwonił Piotrek, a raz Sebastian.
Nie miała zamiaru odbierać, wiedziała, że to nie ma sensu, nie miała też zamiaru płakać, miała wsparcie, które dawała jej Iga.
Iga na krok nie odstępowała jej po tym co się stało.
-Jak się czujesz dziś ciulu? -Iga weszła bez pukania od razu do domu Nadzieji i poszła do kuchni z jedzeniem przygotowanym na ich ,,wieczór filmowy". -Mam żarcie, a ty masz filmy na dziś?
-Tak, mam. Tym razem dotrzymałam obietnicy.
-Jak się czujesz?
-W porządku, daje rade, jak ich nie widzę, to jest dobrze. Rodzice już wyjechali, można było się tego spodziewać, ale nie wiedziałam, że aż tak szybko to będzie.
-Niestety, nic na to nie poradzimy... Jutro idziemy na zakupy.
-Oooo tak, tego mi brakowało. Dobra, to idź teraz wyrzuć mi śmieci kicia i zaraz wracaj. Ja ogarne jedzenie i włącze film.
-Przyzwyczaiłam się, że traktujesz mnie jak służącą.
Iga wzięła worek i wyszła, wyrzuciła go, ale w oddali zauważyłam zbliżającego się Sebastiana. Poszła w jego kierunku i lekko go popchnęła.
-Czego chcesz ćpunie?
-To już nie można przyjść do przyjaciółki?
-A nie słyszałeś co ci twoja przyjaciółka powiedziała? Że masz się wynosić z jej życia i masz tak zrobić.
-Spierdalaj, naprawdę nie obchodzi mnie twoje gadanie, możesz mi teraz ustąpić.
-Człowieku, przecież od ciebie śmierdzi wódką i ćpałeś, widać po twoich gałach.
-Gówno cię to interesuje.
-Jak stąd nie pójdziesz, to zadzwonie po policje.
Wkurzony chłopak pociągnął Igę z bara i przeszedł obok niej i minął dom Nadzieji i poszedł prosto.
/M.