Cześć!
Dzisiaj był dla mnie bardzo ciężki dzień. Kac po moim panieńskim okazał się być wrogiem. Nie lubię pić twardych alkoholi, na jedno piwo z sokiem malinowym mogę sobie pozwolić. Ostatnio mój żołądek wariuje i w tym roku, wczoraj byłam pierwszy raz pijana! Tragedia, czuję to do teraz. Nerwice mam też, nie daję rady już z nerwami, nic mi nie pomaga oprócz wylania z siebie litrów łez przepełnionych smutkiem i jeszcze większym żalem. Dlaczego wszystko w moim przypadku na początku jest cholernie trudne?! Muszę się opanować, podnieść głowę do góry i olewać wszystko co chce mi zatruć dzień. Myślicie, że trening czyni mistrza?