Coś się we mnie popsuło. Tak długo trzymałam się całkiem dobrze, a teraz wszystko się posypało. Nie radzę sobie. Każdego dnia spadam w otchłań coraz głębiej i głębiej. Nie umiem tego przerwać.
Było mi tak dobrze. Szczelnie otuliłam się obojętnością. W pewnym momencie bałam się nawet, że coś ze mną nie tak, że nie potrafię już nic czuć, że może już nie jestem człowiekiem. Towarzyszyło mi uczucie dotkliwej pustki. Jakie to było dobre. Wtedy nie do końca mi się to podobało. To trochę dziwne. Pustka. Zupełne nic. Teraz wiem, że to było dobre uczucie. Bardzo chciałabym do tego wrócić. Nie czuć nic. Być na autopilocie i nie myśleć o niczym. Wegetować. Nie jestem przystosowana do życia, wegetacja to dobry stan.
Pozwoliłam sobie coś poczuć. Było mi przez chwilę dobrze. Bardzo dobrze. Mimo całej tej dziwnej sytuacji, do której nigdy nie powinnam dopuścić. Uwierzyłam, że może być coś lepszego niż pusta egzystencja. Moja skorupa popękała. Jakie to było naiwne i głupie. Czemu jestem taką idiotką? Wiedziałam jaka jest sytuacja. Wiedziałam jak się skończy. A mimo to, gdzieś tam w głębi duszy pozwalałam sobie czuć. Naiwnie myśleć. Właściwie o czym? O czym ja sobie myślałam? Przecież to absurdalne. Czemu w ogóle uroiły mi się takie myśli. Nie powinny. Nie powinnam sobie na pozwalać. Niszczenie siebie to jedno, to czynię ciągle i jest już normą. Ale mogłam zniszczyć coś innym. I tak cierpiały przeze mnie inne osoby. Nie powinnam do tego dopuścić. Nie mogę tak wchodzić w czyjeś życie i je niszczyć. Ale nie umiałam się powstrzymać. Też chciałam czuć się dobrze... Chociaż przez chwilę. Dobrze, że był ktoś silniejszy ode mnie, kto był w stanie to przerwać. Teraz cierpię tylko ja. One jakoś ochłoną i wszystko odbudują. Ja zostałam sama i jestem jeszcze większym wrakiem niż byłam. To, że pozwoliłam sobie na odczuwanie sprawiło, że teraz jest mi o wiele gorzej niż było. Rozpaczliwie chciałabym czegoś, co jest dla mnie nieosiągalne. Wyparłam z siebie wszystkie te zbędne pragnienia, a teraz powróciły. Bardzo ciężko je w sobie zabić.
Moje dzisiejsze odkrycie. Może nie do końca pasuje nastrój melodii, ale tekst jest bardzo trafny.