miałam dziś skupić się na przeprowadzce , spakować kilka kolejnych kartonów i dokończyć sprzątanie zamiast tego leżę w szlafroku , smarkam , kicham i psikam , wlewam w siebie hektolitry owocowej herbaty i staram się odzywać jak najmniej żeby nie znęcać się już ani trochę nad obolałym gardziołkiem . mama zabrała gabcię na dół pozwalając jej zrobić z domu pobojowisko, a ja umieram w samotności z książką , pierwszym sezonem garniturów i fasolinką , która chyba też się nie najlepiej czuje , bo cały czas śpi ! modlę się tylko , by słodyczka nie załapała ode mnie tego przeziębienia , bo kiedy zaczniemy umierać we dwie - TRAGEDIA !
pękam z dumy ! rozmawiałam dziś przez telefon , a wtedy moja dzielna dziewczynka sama zdjęła rajtuzki i pampka , przytachała nocnik i ZROBIŁA SIUSIU ! ( w każdym razie większość , bo kiedy zeszła z nocniczka z radości zaczęła skakać i dosikiwać jednocześnie ... cóż ) każdego dnia mnie zaskakuje to moje maleństwo , szczególnie tym , że już dawno przestała być maleństwem !