zaliczyłam dziś najdłuższą wizytę kontrolną w szpitalu w całej mojej życiowej historii , zrobili nam chyba wszystkie badania jakie tylko istnieją , pokłuli mi ręce okropnie , ale warto było , żeby tylko upewnić się , że wszystko z nami w porządku :) morfologia wyszła nie najlepsza , jak zwykle braki w żelazie i magnezie , ale nadrabiamy suplementami , słowo honoru ! fasolinka zdawała się być panu doktorowi za mała i faktycznie , wzrostow ledwo mieści się w 32/33 tygodniu więc wydawałoby się , że jest miesiąc do tyłu , ale wszystko inne działa i rozwija się jak najbardziej prawidłowo więc lekarze po konsultacji zawyrokowali , że po prostu będzie fasolineczką calineczką , bo waży niewiele ponad dwa kilogramy .nasza mała dziewczyneczka ! sytuacja z szyjką też wydaje się już być opanowana , niby nadal jest miękka , ale nie skraca się już , rozwarcia nie ma , mogę wrócić do życia , chodzić na spacery , ba ! pozwolili mi nawet sprzątać , byle nie za dużo , nie za ciężko i nie za długo . i chociaż padam ze zmęczenia i najchętniej zawinęłabym się we wszystkie koce jakie mamy w domu i przespała kolejny tydzień , śmieję się do siebie jak głupia , bo nareszcie już o nic nie musze się martwić , z fasolinką wszystko dobrze , jest zdrowa , niczego więcej nie potrzebowałam do pełni szczęścia .