takimi pysznościami zajadamy się na kolację . obgryzamy uszy , wylizujemy oczy , całujemy pyszczki i śmiejemy się do bólu brzucha :)
odpoczęłam dziś sobie , cały dzień właściwie przeleżałam , resztę przesiedziałam przed domem łapiąc się za głowę i biadoląc nad kolejnymi 'genialnymi' pomysłami mojego dziecka , które raz po raz doprowadza mnie do łez szczęścia . jutro czeka nas baaardzo intensywny dzień , od rana jeździmy po mieście ( i nie tylko ! ) z dziadkiem , o 14 gościmy się na trzecich urodzinach kajusi , odstawiam gabcię do domu , a sama jadę na zakupy , bo przecież słodyczkowa impreza sama się nie zorganizuje ! w niedzielę przystroimy pięknie dom balonami , nakryjemy stoły papierową zastawą w różowe małpki i zaczniemy zabawę :)
w poniedziałek moje szczęście kończy drugi rok swojego życia . drugi najpiękniejszy rok i mojego życia . niech ktoś mnie trzyma , matka wariatka zalewa się łzami , bo z małej dziewczyneczki rośnie duża panna !
/ leżę do góry brzuchem , a moje dziecko biega po pokoju , aż nadziewa się pupcią na kant stolika do kawy . pochlipując noskiem wyciąga do mnie ręce , po czym stwierdza , że buziak od mamci nie byłby wystarczający . wdrapuje się więc na mnie , podciąga bluzkę do góry i tym biednym obolałym tyłkiem siada na samym środku brzucha zgniatając młodszą siostrę ciężarem trzynastokilogramowego ciałka . już mam zaprotestować , kiedy małe usteczka mówią :
- fasiolka , pocałowuj ! boli gabisię pupcia ! - po czym cmoka w powietrzu i wraca do zabawy , a ja umieram ze śmiechu , rozczulenia , z miłości . po raz kolejny .