mogę wmówić całemu światu jak mało obchodzi mnie wszystko to , co się stało , jak świetnie to znoszę , jak dobrze radzę sobie sama . mogę śmiało zapewniać , że żadne z tych słów mnie nie zraniło , że nic się we mnie nie zmieniło , może poza tym , że zmądrzałam , dojrzałam . ale serce pękło mi na pół i niczego nie brakuje mi bardziej niż dźwięku jego głosu , szorstkości dłoni , miękkości stęsknionych ust . i chociaż wylewam hektolitry łez , chociaż przeklinam wyrzucając z siebie najbrzydsze z obelg , ten ból to nic . nic w porównaniu z pustką jaka ogarnęła moje ciało . zrzucam stopy z łóżka , wciskam w siebie śniadanie i cały dzień się uśmiecham . i mam przecież małe ciałko , które wpycha we mnie taką siłę , że mogłabym przenosić góry . mam dwa takie ciałka . ufne , kochające , tylko moje . daję im całą siebie . więc dlaczego czuję , że to za mało ?