tak mocno już się wypycha fasolinkowe szczęście :)
tak mi źle , tak mi źle , tak mi szaro . życie me ciągnie się jak makaroooooooooooon. fizycznie czuję się strasznie . boli mnie brzuch , ciężko mi się ruszyć , do tego mdli mnie niemiłosiernie , przeczuwam ciężką noc , oj ciężką ! ale czy mogę to w jakikolwiek sposób porównać z haosem w mojej głowie ? mogłabym tłumaczyć się ciążowymi hormonami , ale po co ? dobrze wiem , że to samo działoby się we mnie gdybym w ciąży nie była . dlaczego na tak wiele rzeczy nie mam żadnego wpływu ? dlaczego tak bardzo chciałabym mieć na nie jakikolwiek wpływ ? po co ?! chciałabym żeby ktoś wziął mnie za rękę i poprowadził , pokazał co mam wybrać , na co się zdecydować , w którą stronę pójść , by przez resztę życia nie pluć sobie w twarz , bo przecież nie wybieram już przyszłości tylko dla siebie ... co będzie najlepsze dla nas wszystkich ? czy można wchodzić dwa razy do tej samej rzeki ? czy można wybierać między złem , a mniejszym złem ? i jak zdecydować które "zło" jest tym mniejszym ? tak bardzo chciałabym żeby scenariusz , który ułożyłam w mojej głowie mógł okazać się prawdziwy , ale przecież pamiętam jak poprzednio rzeczywistość przebiła moją mydlaną bańkę . czy przeżyję to jeszcze raz ? tak bardzo chciałabym poczuć bezpieczeństwo , stabilizację . nie martwić się o jutro , móc planować realnie , nie tylko gdybać i marzyć . jest ciężko . chciałabym być znowu mała.