każdą komórką mojego ciała czuję , jak szczęście rozlewa się po mnie , we mnie . zatapiam się w nim z rozkoszą nie oczekując na konsekwencje . uczucie spełnienia przyszło nagle . dorastałam do niego powoli , długo przekonywałam samą siebie , że mam do niego prawo ... że wszyscy je mamy . zostałam narzeczoną w najpiękniejszy sposób , jaki dziś mogę sobie wyobrazić , choć zaprzecza on wszystkim moim wcześniejszym marzeniom . moja malutka córeczka z najszerszym uśmiechem na okrągłej buźce skończyła pierwszy rok swojego życia . ja z pierścionkiem na palcu , ukochanym przy boku , dzieckiem na ręku kończyłam drugą dekadę samej siebie , dziś lepszej niż kiedykolwiek . nauczyłam się miłości tak pięknej , że nie jestem w stanie objąć jej sercem i rozumem . kurczowo staram się trzymać rzeczywistości , bo przecież gdzieś w tle wciąż przewija się matura , studia i przeprowadzka , ale to wszystko wydaje mi się tak odległe , niepotrzebne . jest mi dobrze . dzisiaj , tutaj , teraz . nie chcę zmian . 

+ pożegnaliśmy gości , miś pojechał do pracy , wraca w piątek . obudził mnie przeraźliwy ból gardła , nie mogłam mówić , pić , nic - prawdopodobnie umieram , przynajmniej takie mam wrażenie , szczególnie , że wciąż czeka mnie szkoła do 16 . słodyczka łaskawie pozwoliła mi dojść z samą sobą do porządku i obudziła sie dopiero teraz . po holinexie i kubku melisy jest mi trochę lepiej , ale czuję , że to przeziębienie nie przejdzie obok mnie obojętnie . oczywiście musiałam rozłożyć się własnie teraz , kiedy jestem po sufit zawalona nauką .olaboga.