To śmieszne. Dopiero, gdy wszystko Ci się wali zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo to było dla Ciebie ważne. I jak na niewiele rzeczy masz wpływ. Powoli tracę zaineterowanie wszystkim. Jeśli nie wyjdzie z tymi wydawnictwami to chyba naprawdę wszystko rzucę. Muzykę, poezję, zajęcia. Wszystko. Czuję, że jestem bardzo blisko krawędzi i zaraz mogę spaść. To jest jakby moja walka. Walka z samą sobą. Albo sobie pomogę, albo sprowadzę na samo dno. I wiem, ze jesli tam dotre to już nie będę sie odpychać, walczyc, tylko tam zostanę.
Albo wszystko jak zwykle wyolbrzymiam.