Przez przypadek znalazłam to zdjęci i po raz kojelny zaskoczyły mnie zmiany w moim życiu. Od kilku dni zadaję sobie setki pytań, a przed chwilą zadałam sobie ostatnie "po co?" No tak, po co.. To bez sensu, po co zasypywać się pytaniami i szukać na siłę czegoś, czego? Wątpliwości? Przecież ich nie ma, więc po co zadawać sobie te wszystkie pytania, zamiast się po prostu cieszyć, że ktoś taki jak On spadł mi tak po porstu, z nieba? Cieszyć się, każdym dniem, każdym pocałunkiem, każdym objęciem, każdą rozmową, każdym spojrzeniem. Bo jeśli się kogoś kocha, to po co zadawać sobie te wszystkie pytania? Skąd one się biorą? Może dlatego, żeby samemu sobie odpwoiedzieć też na pytanie "gdzie ja miałam oczy wcześniej?". Pytania, pytania... Starczy pytań, nie muszę już, być ostrożna, już zaufałam, tak, ja. Choć myślałam, że do końca życia ufać będę już tylko sobie. Dobrze jest mi się przy nim zmieniać.
Ps. Kocham nawet za Tobą tęsknić.