http://www.youtube.com/watch?v=Mnokpq_YvcU
Wrodzona potrzeba każdego człowieka to bliskość drugiej osoby. Od małego musimy czuć, że jesteśmy dla kogoś ważni i że ktoś się o nas troszczy. To jest rzecz ludzka, nic nadzwyczajnego.
W pierwszych latach są to rodzice i cała rodzina. Później, w okresie dorosłości, znajdujemy osobę, która jest dla nas całym światem... I z wzajemnością.
Jednak do tego potrzeba czasu a przede wszystkim cierpliwości. Musimy umieć rozróźniać osoby, które byłyby w stanie przeskoczyć dla nas ocean od tych, dla których ominięcie kałuży byłoby nie lada wyczynem.
Czas jest niezbędnym czynnikiem. I wiele doświadczeń, które często bolą. Momentami stajemy się tak bardzo "wyprani" z jakichkolwiek uczuć, że zaprzeczamy potrzebie bliskości. Uważamy, że jesteśmy samowystarczalni i że nikt nie jest nam potrzebny do szczęścia. Wiadomo, że z naturą nie wygrasz. Okłamujemy sami siebie i odrzucamy od siebie osoby, które chcą dla nas jak najlepiej, troszczą się o nas, czasem bardziej niż o samych siebie.
Zostajemy sami. Kompletnie sami. Nawet zdrowy rozsądek w takim momencie odwraca się na pięcie i mówi "radź sobie sam, w końcu jesteś w tym taki genialny!". I co wtedy? Wciąż uważamy, że jesteśmy silni, odważni i tak mocno uodpornieni na jakiekolwiek uczucia.
I wtedy pojawia się właśnie TA OSOBA. Twoja persona, dopasowana w każdym calu. A Ty co? Udajesz, że nic nie czujesz? Że nie chcesz niczego poczuć? Ranisz nie tylko siebie, ale również osobę, która byłaby w stanie zrobić dla Ciebie wszystko. Krzywdzisz. Tym razem to właśnie TY jesteś osobą, która sprawia ból. Rozpuszczasz swoją toksynę, sprawiasz, że ta osoba nie może bez Ciebie funkcjonować... Ale Ty dalej nic nie czujesz. Zadajesz niesamowite cierpienie, pozostawiasz wieczną bliznę w psychice drugiej osoby. Wieczna zadra, którą Ty rozprzestrzeniasz, bo sam zostałeś skrzywdzony. Nie przenoś swojego bólu na drugiego człowieka. Nikt go za Ciebie nie zwalczy. A bliskość... Jak już pisałam wyżej - z naturą nie wygrasz. :)