Proszę, włącz tę piosenkę przed przeczytaniem! Dziękuję! :)
https://www.youtube.com/watch?v=725WlG1idPc
"You're the cure, you're the pain,
You're the only thing I want to touch."
Po roku 2014 chyba śmiało mogę stwierdzić, że jestem w czepku urodzona. Albo chociaż w połowie czepka. Wiele spraw ułożyło się lepiej niż bym się kiedykolwiek spodziewała. Miałam ciastko i zjadłam ciastko - nie musiałam wybierać. Spełniłam część swoich marzeń i dostałam jeszcze coś gratis! Stwierdziłam, że wiele mi już do szczęścia nie potrzeba. Jeszcze tylko pozbyć się wielu toksycznych ludzi z mojego życia i będzie pięknie... :)
Tylko że niektórzy są tak bardzo toksyczni, że pojawiają się i znikają. W sumie to znikają tylko teoretycznie, bo niby ich w naszym życiu nie ma, ale zrządzenie losu/czysty przypadek często sprowadzają nas na tę samą drogę. Do pewnego czasu nam to nie przeszkadza, ale potem zaczynamy się zastanawiać, dlaczego akurat ta osoba musi być naszym "zbiegiem okoliczności"...
Bo przecież już nic nas z nimi nie łączy. Nie potrafimy z nimi rozmawiać, głupie przywitanie sprawia pewien dyskomfort, poczucie wstydu i jednocześnie smutku... Nie chcieliśmy, żeby to wszystko tak wyglądało.
I to wcale nie jest tak, że my tych osób nie lubimy. Niektóre z nich są tak bardzo toksyczne, że sprawiają, iż po dłuższym czasie nie potrafimy bez nich w normalny sposób funkcjonować. Uzależnienie? Nie. Przyzwyczajenie, jednak spowodowane swego rodzaju tęsknotą. I tu pojawia się kolejny haczyk! Jesteśmy inni niż wcześniej, dojrzeliśmy, patrzymy na wszystko z innej perspektywy a z drugiej strony ciągle widzimy w tej osobie kogoś dla nas ważnego. Między innymi właśnie ta jej "toksyczność" sprawiła, że jesteśmy tu, gdzie przebywamy teraz, że patrzymy na życie w taki a nie inny sposób. Nasuwa się kolejne pytanie... Dlaczego ta osoba należy do grona tych "toksycznych"? Odpowiedź jest bardzo prosta - gdyby nie krzywda, którą nam wyrządziła - nie byłoby nas tu, gdzie jesteśmy teraz i nie patrzylibyśmy na życie w taki a nie inny sposób. Toksyczność znajomości to jest coś z rodzaju pasożytnictwa - jedna osoba zabiera z nas to, co najlepsze, zostawiając jeden, wielki bałagan w naszej psychice i organizmie. Odchodząc, sprawia chwilowy ból, potem okres motywacji do zmian i... No właśnie, jest jedna różnica pomiędzy pasożytnictwem a toksycznością znajomości - pasożyt, kiedy odchodzi, nie zapisuje się w naszej pamięci. Człowiek rzadko kiedy potrafi zapomnieć kogoś, kto wprowadził w jego życie tyle zmian. Nieświadomie, ale wprowadził. Jest tej osobie wdzięczny. Nieświadomie, ale wdzięczny. I czy ta toksyczność jest aż tak bardzo zła?
Inni zdjęcia: 88888888888 podgolymniebem1547 akcentovaDrops & Sunset photoslove25Chapeau bas. ezekh114Miłość jednego imienia samysliciel35Wybrzeże morza czerwonego bluebird11Po przerwie liskowata248Perspektywa. ezekh114Moje nowe butki # PUMA xavekittyxKwitki z mojej rabatki :) halinam