" [...] rozglądałąm się i porównywałam się do innych ludzi"
" Bo naprawdę nie ma sensu zajmować się czymś co jest modne i robi wrażenie na innych ludziach. Nie warto marnować sobie życia dla wywołania czyjejś zazdrości ani układać swojego życia dla innych. Nie jest ważne to, czy ktoś będzie mnie podziwiał, czy będzie chciał być moim przyjacielem. "
" Najpierw trzeba być szczerym i uczciwym wobec samego siebie. Wtedy będziesz uczciwy i szczery także wobec innych ludzi. "
Dzisiaj nastąpił moment głównej szczerości i prawdy.
Ostatnio ciągle gonie za modą. Chcę być na bierząco. Sama nie dokońca jestem pewna swojego stylu, ale ciągle próbuje ugryźć to w jakiś orginalny sposób.
Przechodząc w piątek po Manchesterze, stwierdziłam, że nigdy nie jestem wstanie być taka jakie są te wszystkie inne piękne dziewczyny. I patrząc na zakochane pary przechodniów dochodziłam do wniosku, że szczęscie miedzy parami nie istnieje. On ogląda się za innymi, a ona spoglada po nim, czy było warto własciwie spojrzec.
Takie to bez sensu. I wtedy samoistnie wypracowała mi się w mózgu teza, iż związki nie są wstanie przetrwać, bo On przystojniak, prędzej czy pózniej zostawi ją dla innej ładniejszej.
A wszystko to ukształtowało się z moich '' braków'' jakie sobie tworze.
Przez cały czas wydaję mi się, że kiedy będę coraz bardziej modna i ładna, znajdę wkońcu miłość życia.
I przez cały czas biję się z myślami i próbuję dożyć do czegoś co nie ma sensu.
Jak jest naprawdę ?
Szczera odpowiedz.
Naprawdę jest tak, że wstydze się tego, że jeszcze nie miałam chłopaka.
Historia jest taka.
W gimnazjum byłam ambitna, byłam zastępcą przewodniczącego. Zajmowałam się wieloma sprawami związanymi ze szkoła. Brałam bardzo czynny udział w przedstawieniach, kabaretach, skeczach, które sama pisałam. Byłam dosyć znaną osobą, a jednocześnie starałam się być normalna. No i poza tym dobrze się uczyłam. Więc co za tym idzie... Wypracowałam sobie dobrą opinie wśród nauczycieli. I ogólnie w klasie uważali mnie za mądrą. Kiedys może napisze jak to wszystko było tak naprawdę... Przez całe trzy lata, nie znalazłam chłopaka. Nikt się mną nie interesował. Koleżanki, przyjaciółki wyrywały największych lachonów w szkole i nie tylko. Chodziły na imprezy i poprostu, były modne.
Ja się nie malowałam. Bo nie chcialam przstawać być '' skromna''- mama wpajała mi, ze najwazniejsza jest skromnosc.
No wiec. Jednym słowem, nie byłam '' ładna'' - tak ładna jak moje koleżanki.
Nikogo nie zafascynowała moja osobowośc. Byłam sobie Weroniką. Ale koleżanką dla wszystkich.
Wtedy czasami było mi smutno, a jednoczesnie czułam sie głupio, ze nikogo nie pociągam.
Koleżanki dostały kwiaty na walentynki, a ja tylko głupio sie usmiechałam.
Starałam sie zapomnieć jak najszybciej o całej sytuacji. Chciałam to wyciąć z mojego myślenia. Tak naprawdę nigdy nie wyciełam, tylko poprostu odłozyłam do czarnej skrzynki znajdującej się we mnie.
Brakowało mi wiary w to, ze kiedy kogoś spotkam to bedzie prawdziwa milosc.
Taka dla ktorej potrafilabym sie przeciwic rodzica. I pewnie to byl jeden z kolejnych argumentow dla ktorych nie powinnam miec faceta.
Natrafiały sie osoby, które totalnie nie były w moim guście...
I jakoś tak zawsze się toczyło.
Mamy rok 2014.
Zmieniłam kolor włosów. Jestem z lekka blondynką. Zaczęłam sie również malować, już zanim pofarbowałam włosy.
Wtedy dodałam zdjęcie na fejsbuku. Ludzie zaczęli chwalic. Było mi tak strasznie miło.
Pomyślalam.. '' chyba naprawdę jestem ładniejsza''
Podskoczyła mi samoocena.
Ale i tak skrzynka we mnie została.
Zaczęłąm zarbiać. Kupować modne ciuchy. I jakoś do teraz nigdy to nie ma końca.
Zamiast zacząc zbierać na jakiś sensowny cel. Wydaję na byle co. Bo czym są ciuchy.
Byle czym. Moda się zmieia. Zreszta to nie jest najwazniejsze w zyciu. Powinnam zacząc oszczedzac na rzeczy cenne. Wiolonczela. Urzadzenie pokoju. itd..
I to jest własnie takie bledne kolo.
Poczulam ze jestem ladniejsza niz bylam. Do tego doliczyc mode i reasumujac, nie jest najgorzej.
Ale ciagle mam mysli, że to, że sie tak ubieram to nie wystarcza. Tak samo jak to w jaki sposób maluję oczy.To zamało.Muszę się bardziej '' podszprycować '' Zeby byc piekną.
Piękną ? Ale dla kogo ? No właśnie sęk w tym, że nie dla siebie. Tylko dla ludzi.
Chcę sie pokazac. Pokazac swoja lepsza strone. Pokazac nowa Weronike. Ta ładna. A zeby wszystko mialo smaczek, najlepiej zapieczetowalabym to zwiazkiem. Dla szpanu.
A teraz szczerze.
Czy ja serio chce byc taka piękna i modna.
Chcę być modelką. To fakt. Ale musze pamietac, ze jak mi nie wyjdzie to, to poprostu nie była moja droga.
Nie chce byc snobem.
Chce byc dobrym i skromnym czlowiekiem, ktory nie czuje brakow w swoeje osobowosci i wygladzie.
To, ze nikogo nie zainteresowala moja osobowosc nie znaczy, ze teraz musze za wszelka cene spróbować złapać kogos na urode. Na moja urode.
Musze odrózniać szkołe, życie normalne i imprezy.
Do szkoły nie wypada sie ubrac jak na impreze. Przychodze sie tam uczyc, a nie pokazac. Moge wygladac schludnie, ale nie kusząco.
Życie normalne, moge mieszac style. Tutaj w Anglii nie robi mi to różnicy, czy ubiore spodniczke czy dzinsy.
Natomiast w Polsce roznica jest wielka. Bo mieszkam na wsi. I jakos no nie moge sie przyzwyczaic do tego, ze moglabym sie nosic w jakis pieknych ciuchach na pokaz. Mimo, ze lubie patrzec na dziewczyny ktore to robią. Bo im to poprostu pasuje. A ja mam wrazenie, ze mi nie wypada. Moze i bledne.
Impreza to wiadomo. :)
Doszlam do wniosku jednak, w zyciu normalnym, poprostu bede sie ubierac tak jak chce. A do szkoly zasadniczo podobnie. Ale tak, zebym sie dobrze czuła.
Musze zaakceptowac siebie. O tym bede pisac w nastepnym wpisie.
Facet nie ma patrzec głownie na moja urode.
Ma patrzec na moją osobowosc.
A dla mnie osobowosc bedzie na pierwszym miejscu. Nie interesuje mnie, czy wkoncu sie komus spodobam czy nie.
Albo mnie akceptuje jako całokształt. Albo niech szuka dalej.Nie robi na mnie już wrażenia, fakt, ze jestem sama.
Czekam na moją drugą połowkę, bo wierze, ze kiedy sie rodziłam było nas dwóch. I nasze połówki poleciały gdzieś na koniec swiata, a teraz kiedy jestem juz starsza, wiem, że niedługo się ze sobą złaczymy.
Od dzisiaj nie robią wrażernia na mnie komplementy '' internetowe'' Nie czekam na milosc, ze strony drugiego czlowieka, bo kocham sama siebie. I nie potrzebuje faceta do udowodnienia swojej wartosci.
Jestem sobą. I taki moj los. :)
Będe czekać na Tą Półówkę z nieba. ALE NIE WYCZEKIWAĆ. Moje zycie nie bedzie opierało sie tylko i wyłącznie na tym,bo wiem, ze szczescie nosze w sobie, ze jestem szczesliwa bez tej połowki. A majac ja, bede uradowana.