Gdy dotarłam na upragnioną stację,
zostałam siłą wrzucona do pociągu,
który prowadził wprost na
stację Smutek.
Tam chyba pozostanę do końca,
muszę jednak się za stamtąd wyrwać,
by byc szcześliwym i dotrzeć na
stację Szczeście.
Póki co, żyję tam, gdzie wszystko
jest czarno białe,
gdzie życie wydaje się niczym
w stosunku do natury.
Czy jeszcze kiedyś stąd wyjadę?
Niestety nie znam, odpowiedzi,
boję się,że do końca pozostanę
nieszczęśliwa.
Ale czy rzeczywiście?
------------------------------------------------------
Po wczorajszym wieczorze czuję się o wiele lepiej niż w poprzednie dni... Kurs asertywności zaliczony na szóstkę - taką mam nadzieję. W życiu trzeba nauczyć się konretnie mówić co się czuje i myśli. Czasem...
"wiesz, ile razy miałam ochotę wyłączyć kompa tylko dlatego, że pisałeś do mnie wiadomosc, po wiadomości?"
To takie dziwne... Jeszcze nie zaczęłam roku szkolnego, a już narobiłam sobie wrogów. Ale cóż ja poradzę, że nie widzę w nim nic a nic? Każda kolejna wiadomość przysparza mi migrenę. Nieustannie szuka w każdym swego przyjaciela, ba! Nawet dziewczyny. Kogo nie zirytowałoby:
- cześć :) [ja nie odpisuję ]
- ej???
- co robisz?
- żyjesz?
- ej, pisz ze mną!
- Catherinne!
- ? :)
Jak można pisać z takim nastawieniem do każdej osoby? Potem się dziwi, że ludzie odpisują mu: "spierdalaj!"