w łodzi było wieśniacko, bo piróg i gardias sędziowali w jakimś konkursie, więc po dwóch godzinach pojechaliśmy do poznania
pozdro600 dla pana w adidasie, który zapinał mi guziki w przymierzanych spodenkach i namawiał do zdjęcia koszuli. podwójne pozdro600 dla mojego taty, który temu samemu kolesiowi powiedział, że wbrew pozorom nie jestem taka szczupła, kiedy rozkminialiśmy rozmiar 26 cali. potrójne pozdro600 dla siebie, bo zgodziłam się tłumaczyć tacie napisy na koszulkach. po "grzybki halucynki - miłej wycieczki" i "bieremy dragi i jadymy" w końcu oboje zdecydowaliśmy, że najlepsza będzie ta z "dragi uratowały moje życie" z tyłu i tajemniczym "deputa madre" z przodu, które musiałam po powrocie do domu wygooglować. byłam w starym browarze i szukałam sklepu, gdzie pracował lipski, dopóki strzyga i jej jaszczury nie zrobiły masakry, wygryzając członki bogatej klienteli. nie znalazłam, bo ten sklep nie istnieje, dacie wiarę? jestem głupia, bo przecież w książkach nie można robić reklamy, więc chyba roy & coles to będzie royal collection. i think so. argentyna - niemcy znowu w ćwierćfinale i się cieszę, bo będzie zajebisty mecz, a z drugiej strony mi smutno, bo nie chcę, żeby niemcy odpadli. mój bro mówi, że w meczu hiszpania - portugalia wygra portugalia, ale liczby nie kłamią i obliczyłam, że powinna wygrać hiszpania, bo david villa jest sexy. ale mój bro jest głupi. w ogóle to też pozdro600 dla mojego psa, z którym już nigdzie nie wychodzę, więc lepiej niech oduczy się sikać