Mayhem...
Sierpień dobiegł końca. Rumienią się liście,
Czerwieni jarzębina, wygląda zajebiście,
Dzień staje się już krótszy, to sezon przeziębień,
Whole Green Day is waiting for the end of September.
Studenci poznikali z parków, ulic, ławek,
Zaciekle zakuwając do wrześniowych poprawek.
Ich miejsce zajęły dzieci w wieku gimnazjalnym
Radośnie kurząc fajki zwędzone swoim starym.
Po ścieżkach zasłanych rubinowymi dywanami,
Depcze młodzież gniewna, zajęta wagarami.
A cięzkie, niczym ołów, ogromne krople deszczu
Rwącymi potokami zmywają kupkę piesków,
Nie ujrzą już tak często bystre chłopców oczy
Jak dziewcząt brać, ubrana bardzo skąpo, kroczy.
Nie dojrzysz więcej szortów, topów, ani mini.
Na szarym tle pamięci, pozostanie bikini,
Piasek, morze, wydmy, sosny i akacje,
Wśród znajomych tłumu alkoholowe libacje,
Zastąpi je szara jak wrześniowe niebo, rutyna,
Gdy po upalnym lecie zaczerwieni się jarzębina.
Wiatr chłodny i ponury wywieje z łba głupoty,
Deszczowe cumulusy pozbawią nas ochoty
Na harce, piknik w trawie i piwo w plenerze,
Ogniska i imprezy zorganizowane w dobrej wierze,
Odbierze chęć na spacer, późnymi wieczorami
Przymusi do nauki i pracy godzinami.
Odeszły dni radosne, minęły dni leniwe,
Zepchnęły szlak wędrówki słońca dużo niżej
Zszarzały niemal wszystkie radości tego świata
I pozostanie tak niestety, do następnego lata.
Lecz jest na to metoda. -Jaka?! -Nie wiecie?
Coś co nam uprzyjemni, polską złotą jesień,
Pokryje nam ponownie paletą barw listowie,
Przywróci blask wspomnieniom wakacji, w twojej głowie,
Rozgrzeje nas, zmrożonych arktycznie chłodnymi wiatry,
Przywróci chęć i werwę, by zdobywać tatry,
Twarz znów się zaczerwieni, niczym na drzewach liście,
Rozpali się w nas płomień, znów będzie zajebiście,
Powróci chęć do życia, odejdą żale, smutki,
Znów będzie tak jak kiedyś, przez chwilę, moment krótki...
-Jakież to remedium? Co każdy z nas go szuka
-Kochani moi mili! Odpowiem krótko...
...Wódka!
Osiągając wyżyny swojej produktywności w rzeczach kompletnie bezużytecznych, postanowiłem wyjątkowo uraczyć was rzeczą tak absurdalną i tandetną, jak powyższe wypociny, których mimo wszystko, pisanie sprawiło mi niesamowitą frajdę i ubaw. Niestety, a może i na szczęście, tak obszerny tekst liryczny pozostawił bardzo mało miejsca na opis obecnej prozy życia, a co się z tym wiąże, mocno ograniczyło możliwości opisania tego, co działo się ostatnio u mnie. Nie był to co prawda zabieg celowy, aczkolwiek nie ukrywam, że jest mi to na rękę, biorąc pod uwagę, że nie mam ochoty się o niektórych rzeczach rozpisywać, a o innych mam jej aż zanadto, co prawdopodobnie skończyłoby wam się kolejną, nic nie wnoszącą pogadanką o dupie marynie.
Streszczając więc tak bardzo, jak to tylko możliwe, przyszedł Wrzesień, za dwa tygodnie poprawki, trzeba zakuwać. Tuż przed egzaminami będę prawdopodobnie miał szansę napisać jeszcze jedną notkę. I z grubsza tyle z aktualności. W ostatnim czasie miałem trochę więcej czasu, mało pracy od poprzedniego wpisu, trochę okazji, żeby się zobaczyć ze znajomymi, trochę totalnych mindfuck'ów, o których nie da się w dwóch słowach... I z grubsza tyle, jeśli chodzi o ostatnie dwa tygodnie.
Tradycyjne wyjaśnienie obrazka... Nie moje dzieło niestety. Zawsze chciałem mieć talent graficzny, ale niestety jestem go kompletnie pozbawiony. Rysunek to dzieło Nany, której już lata nie widziałem. Cieszę się, że udało mi się go [rysunek] wygrzebać, bo wygląda uroczo i przedstawia rzekomo mnie, w kocich uszkach i ogonku (Ehhh... Dawne czasy), wcinającego słodką bułeczkę.
I jeszcze na koniec tego mocno streszczonego wpisu piosenka, która sprawia, że mam ochotę zacząć pisać muzykę dla nastolatków :P
https://www.youtube.com/watch?v=REuLlW2ktMg <= Papa Roach - ...To be Loved
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24