Przytłoczona znacznym nadmiarem obowiązków i zajęć, marzę i wzdycham na myśl o błogo spędzonych wakacyjnych chwilach. Przygnębienie i nostalgia pogłębia się z niemal każdą nanosekundą. Szaleńczy wir pracy. Wszędzie tylko on. Zuchwale pałęta się pod mymi stopami i turla w moją stronę coraz to nowsze kłody. Problemy piętrzą się na wzór piramidy Cheopsa. Każda jej kondygnacja to swojego rodzaju dziedzina osobnej problematyki. Przeczekam cicho w ukryciu, aż znajdę siłę by pokonać jej kolejne stopnie. (Oby w tym czasie mnie nie przygniotła natłokiem ciężaru.) Mogę obiecać na mały paluszek, że hucznie uczczę chwilę upadku mojego własnego Cheopsa! Borykać się z 8 cudem świata.. w końcu to nic fajnego, kto by tam chciał? Uporczywie w głowie trwa wspomnienie wakacji. Tęsknię. Chcę.. teraz! Już! Natychmiast!.. znaleźć się w letnich ramionach beztroskiego czasu! Niech mnie oplotą i trzymają w mocnym uścisku! Aż odnajdę w sobie spokój i wewnętrzną siłę do rozwiązania zagmatwanej piramidy. Póki co muszę się zadowolić jedynie weekendem, a więc do dzieła! Dawajcie tu weekend! Rozprawię się z nim po swojemu czyli 24h spania połączone z 24h słodkiego lenistwa plus małe przerwy na potrzeby fizjologiczne. Chwila dla mnie. Tak bardzo wyczekiwana. Mhmm brzmi na tyle zachęcająco, że tym razem z nikim się nie podzielę :)
Optymistycznie kończąc - weekend czas strat ! (nieważne, że dopiero za 5 dni) :)
Postanowienie noworoczne nr. 4: przestać żyć myślą 'byle do weekendu', zacząć żyć chwilą.
Operacja: - logging in...
- sorry for the technical problems. Try again later
xoxo JM
I bet you look good on the dancefloor !
http://www.youtube.com/watch?v=zp2vqAoOmes&list=RDJKjXLAcW9yo