Dziś święto wszystkich zmarłych...
Ludzie pchają się na cmentarze aby zapalicz znicz a tak na prawdę to udowodnić innym że ich stać na znicz... Idą bo muszą... Żadko kto idzie bo na prawdę tego chce....
Płomień oznacza nadzieję... Więc po co zapala się świeczki na grobach? Na co im nadzieja? przecież i tak już nie odżyją... Już nigdy nie wróca...
Taki płomień to ja powinnam sama sobie zapalić bo nadzieja by mi się przydała... Ostatnio zaczynam tracić nadzieję że kidyś będzie lepiej.... Nadzieja że kiedyś znajdzie się taka osoba która pokocha mnie taką jaką jestem... Moje dziecko... I co najważniejsze którą zaakceptuje moja mama... A to nie będzie takie łatwe bo ona jest materialistką... Dla niej liczą się tylko pieniądze. Mówi że powinnam patrzeć na to żeby mój facet mógł mnie i dziecko utrzymać. Ja sama nie wykluczam że pieniądze nie są ważne ale bez przesady.
Dla mnie najważniejsza jest szczerość... A związek powinien się budować na przyjaźni.
Hmmm.... Tak się zastanawiam czy ktoś w ogóle czyta to co ja tu wypisuję? Nie ważne. Ważne że mogę z siebie wyrzucić to co we mnie zalega. Mogę się w jakiś sposób... Dziwny sposób... Wyżalić... Pomimo że tak wsparcia nie uzyskam ale może ktoś kiedyś skomentuje i napisze mi co robę nie tak....
Może gdybym miała jakąś prawdziwą przyjaciółkę.. Taką od serca... To nie pisałabym tu tego wszytskiego... Mam taką jedną wspaniałą ale ona jest zbyt daleko.. I nasz kontakt ne jest już najlepszy....
Starczy na dziś....
Jeszcze tylko pozdrowię osoby które to przeczytały i dziękuję za wytrwałość i poświęcenie swojego czasu.