Potrzeba mi oderwać ducha od materii. Nierealne oczekiwania wobec siebie. Wszystko musi być doskonałe w najmniejszym szczególe. Perfekcjonizm sprowadził mnie już nie raz do zera. A zaczynanie od zera to coś czego nienawidzę kiedy to co zrobisz ląduje na stercie niedokończonych spraw. Nie mam sił na ich ułożenie. Doprowadzenie do końca. Emocjonalne wyczerpanie skierowało moją psychikę ku ku krawędzi. Nie chciałem żeby tak wyszło, widać jestem nie dość odporny na. Za mało emocjonalnej witaminy C pełnej wrażeń, wyrazistośći, którą daje rutinoscorbin pokazały moją społeczną przeźroczystość. Nie będę się wpierdalał w cudze, wyoutowany przez samego siebie nie pcham się oknem kiedy za drzwi mnie wyrzucą. Honor? Nie, zbyt pokurwiny jest ten świat, który próbuje zrobić z nas idotów i spalić marzenia na stosie czyichś zachcianek kupionych za lekkie pieniądze. Za te ciężko zarobione można tylko pić jak widać po twarzach "dojechanych przez system ludzi mających dość wrażeń". Skąd brać siły? trzeba zaczerpnąć kredyt na zaufanie. Dobre relacje to coś czego mi teraz najbardziej brakuje. Odwróciłem się autsajdersko jak nigdy. Przezroczysty niczym spalony dwutlenek węgla lub tlenek węgla zabijam po cichu tylko że sam siebie. Dość tej szczerości, czas zebrać się kurwa po tych ekscesach. Aktorsko choć bez twarzy wyszedłem z roli. Psychopatologia to coś co mnie na dziś interesuje. Bo ten potwór w środku dnia wciąż łazi czyniąc spustoszenie, jednak nie boje sie wyrażać uczuć pomimo rozdrażnienia i tym, że niektórzy sobie pomyślą coś, mało kto zrozumie ale tych co ich skromne grono wyrozumialców jest, ja wynagrodzę. Czytając to doceń albo zbesztaj w każdym razie rusz łapy,paluchy, połóż na klawiature i napisz komentarz, odwagi do cholery!