09.04.2013 - Wtorek,
20:50
Druga warstwa: krew
/ Próbuję nie myśleć o tym gdzie się znajduję i dlaczego. Staram się zebrać myśli, jednak kiedy przekręcam głowę i patrzę w jej cudownie niebieskie tęczówki przechodzi mnie dreszcz. Są idealne, tak samo jak ona cała. Lekko unosi kąciki ust, co wywołuje u mnie smutek. Odwracam głowę w stronę szarych krat. Czuję jak znikam, staję się prawie przeźroczysta. W końcu usypiam. Nie wiem jak długo byłam senną zjawą i jak długo nie istniałam, ale czułam się wolna. Wolna, mimo że tkwię w klatce. Ale kogo obchodzą paradoksy ? Nie mnie, z całą pewnością. Więc obudził mnie lekki ból. Otworzywszy oczy ujrzałam ją, klękającą przed moim opadłym ciałem. Miała w ręku ostrze. Patrzyłam na jej usta i czekałam aż cokolwiek powie - milczała. Powoli kierowałam wzrok ku swojej ręce. Krwawiła. Wydawało mi się, że została mi sama kość, a tłuszcz zniknął. Zniknął, ale tylko pod przykryciem krwi. Zrobiło mi się smutno, że to tylko złudzenie. Popatrzyłam na nią, mrugnęłam potwierdzająco oczyma i odleciałam. Szybowałam wśród chmur. Delikatnie, lekko, zwinnie. Lecz rana wciąż była wilgotna.
http://www.youtube.com/watch?v=c6kjXDHkRL8