To już chyba tradycja od kilku lat... notka na pożegnanie i powitanie.
W większości miło będę wspominać rok 2013, ale cieszę się, że już się kończy. Jak zwykle - przyniósł wiele zamieszania, wniósł coś nowego, dał lekcję... Zakończyłam burzliwy okres w moim życiu, z bardzo zadowalającym wynikiem, jakim było liceum i szczerze powiedziawszy nie chciałabym już tego szaleństwa powtarzać. Zdałam maturę z wynikiem, który mnie samą zaskoczył. Nie wiem jak może coś wyjść z nieróbstwa, jakie sobą reprezentuję... W każdym razie nie mam sobie niczego do zarzucenia w kwestii nauki, a ta podobno jest ważną - co też można poddawać dyskusji.
Poza tym uporządkowałam się, wydaje mi się, że bardziej niż kiedykolwiek w moim krótkim żywocie. Za tym też kryją się kolejne plany, postanowienia, które (uwaga!) znowu mnie samą zaskakują. Wiedziałam, że ludzie wpływają na nasze życie, ale nie spodziewałam się, że ktoś tak mi zmieni pogląd na niektóre tematy. Widzę światełko w tunelu dla nas, ładne światełko.
Jak zwykle wiele narozrabiałam w tym roku, może nawet więcej niż w poprzednim... Może tak miało to wyglądać w moim nastoletnim życiu, powiedzmy. Mimo że kilka złych, a przynajmniej bolesnych dla innych osób, rzeczy zrobiłam, potrafiłam się do nich przyznać i to też zaliczam do pozytywnych zmian. Jednak lepsza jest najgorsza i najbardziej bolesna prawda, niż słodkie, mydlące oczy kłamstwo. Na takich warunkach można budować coś wartościowego, widzę to wyraźnie.
Jak to bywa, niektórzy ludzie zniknęli z mojego życia w niewyjaśnionych okolicznościach, co było do przewidzenia... Studia, rozjazdy i te sprawy. Pojawili się nowi znajomi, chociaż nawiązywanie bliższych relacji chyba nie idzie mi najlepiej, a na pewno nie po mojej myśli... Cieszę się też, że kilka osób wciąż, od lat znaczy wiele w moim życiu i mimo niesprzyjających okoliczności, kontakt jak był, tak jest.
Nie mogę sobie odmówić też odrobiny złośliwości - tak, poza byciem sarkastyczną, jestem też złośliwa :) Jak się miałam okazję ostatnimi czasy przekonać, rude to jednak wredne. Nie żebym była uparta, ale nie lubię, jak mi się mówi co mam robić. Za to nie podoba mi się, gdy ktoś jest nazbyt cwany. Spokój to dla mnie ważna sprawa, ale widzę, że ktoś próbuje to zakwestionować. Jeszcze raz - będę pisać o czym chcę, o stalkerach też. Ba! Ktoś chyba nie docenia jak bardzo niemiła mogę być...
Pewnie pominęłam milion kwestii, o których powinnam napomknąć, ale chyba musiałabym napisać książkę... Ktoś ostatnio stwierdził, że mam skłonności do wzbudzania litości, więc może warto pomyśleć o napisaniu biografii :))
Co najważniejsze, cieszę się, że po kilku latach dostrzegłam osobę, która przysłoniła mi cały świat i jednocześnie otworzyła okno na nowy świat, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Jednak to prawda, że nie trzeba szukać daleko, żeby znaleźć to, czego się szuka... To tak kilka słów dla przesłodzenia.
Kończąc moją litanię, chciałam wszystkim życzyć szczęśliwego Nowego Roku, więcej przemyślanych decyzji, samych dobrych postanowień i duuuuużo szczęścia, bo czasem jest ono warte więcej, niż cokolwiek innego!
Miłego opijania Sylwestra!!