http://www.youtube.com/watch?v=TKyBOyP77N0
Po wyznaniu B. w głowie miałam konkretny rozpierdol -.-'' Liczył, że porozmawiam z nim o tym, ale ja nie byłam w stanie. Rozpłakałam się tamtego wieczoru na tej pieprzonej ławce. B. nie powiedział już nic więcej, jedyne co zrobił to przytulił mnie. Siedziałam jak kołek. Potem mnie zostawił samą. Długo tam siedziałam i myślałam nad tym wszystkim... W tamtej chwili chciałam go nienawidzić, chce go nienawidzić. Problem w tym, że nie wiem jak... Znam go od dzieciństwa, zawsze był obecny w moim życiu. Zawsze pomagał i wspierał, był kimś wyjątkowym, moim osobistym stróżem. Jednak zawsze traktował mnie bardziej jak rodzine. Kiedy powiedziałam mu o moich uczuciach stwierdził, że możemy spróbować, jednak on tego nie czuł, nie w ten sposób co ja. Więc się rozstaliśmy, jakiś czaś po tym wyjechałam.