co mnie nie zabije to mnie wzmocni?
niby tak. ale co w momencie gdy brakuje sił na walkę?
staram się jak mogę, ale to trudniejsze.
rzeczywistość mnie przytłacza, ludzie mnie przytłaczają, życie mnie przytłacza.
czas tak szybko płynie, biegnie jak szalony.
a ja zamiast się cieszyć z każdego nowego dnia płaczę w poduszkę, bo nie mam sił by wstać z łóżka.
najlepsze jest to, że stwarzam pozory. udaję, że jest świetnie. i nikt nic nie widzi. nie chcą widzieć.
muszę znaleźć sobie nowy powód do radości, bo 3 godziny ćwiczeń już mi tej radości nie dają. niestety.
dalej nie chudnę. wręcz przeciwnie, GRUBASIE.